dwa dni później
Żegnałam się z Leah i z Louisem u nas w domu. Wolałam nie jechać na lotnisko, bo wyłabym jak głupia. Jest mi smutno, że przez cztery tygodnie będę sama. Plus jest taki, że trochę od nich odpocznę. Gdy wyszli z domu zrobiło mi się smutno. Nie słyszałam krzyków Leah, Louisa, który szuka swoich szelek. Za cicho było w moim domu! Zadzwoniłam do Danielle, żeby do mnie przyjechała. Oczywiście zgodziła się od razu. Chciałabym, aby Kimberlly też była ze mną, ale ona razem z chłopakami pojechała w trasę. Po godzinie przyjechała moja przyjaciółka z lodami i bitą śmietaną.
-Ty wiesz czego mi potrzeba! - zaśmiałam się.
-No musisz dbać o dzidziusia. Po raz kolejny zostanę ciocią. - pogłaskała mnie po brzuchu, który już był bardziej odstający.
-Chodź do salonu. - pociągnęłam ją za rękę.
Usiadłyśmy na kanapie i jadłyśmy truskawkowe lody.
-Nie brakuje Ci tego, że nie jesteś już z Liamem? - spytałam.
-Trochę tak, bo przy nim czułam się inaczej niż zwykle. Wyjątkowo. Kocham Chrisa, ale czuję, że nasze życie staje się monotonią. Trochę mnie to boli, ale chyba taka jest kolej rzeczy.
-Ciekawe jak tam Liam i Anna. - zaśmiałam się gorzko.
-To Ty nic nie wiesz? - zrobiła wielkie oczy.
-Czego nie wiem? - spojrzałam na nią jak na obłąkaną.
-Po tej kolacji u Was, Liam się wściekł na nią, że tak Cię potraktowała i zerwał z nią.
-Co?! - aż krzyknęłam. - Nikt mi nie mówił, ja sama o nią nie pytałam. Zaszła mi za skórę.
-Ja Ci się nie dziwię. Ja zazwyczaj jestem spokojna, ale wtedy to nawet święty wyszedł by z siebie. - przytaknęła przyjaciółka.
-Myślałam, że ona będzie z nimi w trasie. - powiedziałam.
-No takie były plany, ale wyszło co wyszło. - odparła z pełną buzią Dan. - Dobra zmieńmy temat.
-Okej. Czuję, że Louis coś przede mną ukrywa.
-Ale co? - popatrzyła na mnie badawczo szatynka.
-Nie wiem. Zachowuje się dziwnie wobec mnie. Dwa dni temu miał być na próbie, gdy pojechałyśmy z Leah do studia okazało się, że nikogo tam nie ma, a miał być tam do wieczora. Zadzwoniłam do niego, nie odbierał, więc wybrałam numer Harrego. On też coś kręcił. Na początku tak jakby nie wiedział o próbie, a potem zaczął mówić, że wcześniej skończyli i że Lou jest u niego. Potem jak Louis wrócił do domu, gdy spytałam jak było u Harrego popatrzył na mnie dziwnie, a jak mu wyjaśniłam o co chodzi to powiedział, że było normalnie. Gdy go przytuliłam, poczułam damskie perfumy, ale wykręcił się, że Linette była z nimi. Nie wiem czy mam w to wierzyć czy nie.
-No trochę podejrzane, ale z drugiej strony, od pięciu lat Louis świata poza Tobą nie widzi. Nie raz to już udowadniał. - powiedziała Dan.
-No wiem, ale trochę mi to śmierdzi. - spuściłam głowę w dół.
-Przestań! Przecież Lou nie mógłby mieć romansu akurat teraz, gdy spodziewacie się dziecka! - krzyknęła.
-A jak to się zaczęło zanim powiedziałam mu o ciąży? Jego reakcja była dziwna. Najpierw spytał jak to możliwe, a nie powiedział, że się cieszy. Przecież on zawsze chciał mieć więcej niż jedno dziecko. Danielle ja popadam w paranoje. - złapałam się za głowę.
-Widzę właśnie. Powinnaś się uspokoić, zrelaksować.
-A jeżeli ona będzie z nimi podczas tej trasy? - spytałam.
-Ale kto?!
-No jego kochanka! - krzyknęłam.
-Puknij Ty się w łeb. Po pierwsze to byłoby dziwne nie tylko dla niej, ale także dla chłopaków, a po drugie nie brałby Leah, gdyby chciał bzykać się z jakąś panną. - Dan jak zwykle nie owijała w bawełnę.
-Może i masz rację ...
-Nie może tylko na pewno! - krzyknęła, a ja tylko się uśmiechnęłam.
oczami Louisa
-Stary mogę Cię na chwilę prosić - Harry jak zwykle znalazł moment, aby przerwać mi rozmowę z Anną. Poszliśmy na tyły samolotu.
-Co? - spytałem wkurzony.
-Jak to co? Ile mam Cię jeszcze kryć?! - szarpnął mnie przyjaciel.
-O co Ci chodzi? - zdziwiłem się.
-Nie udawaj. - popatrzył mi z nienawiścią w oczy.
-No o co Ci chodzi?
-Może mi wytłumaczysz co robi była dziewczyna naszego przyjaciela w tym samolocie?! - nigdy nie widziałem go tak wkurzonego.
-Przyjaźnimy się. Chyba mam prawo zaprosić przyjaciółkę na trasę, co nie? - powiedziałem odważnie.
-Dobre sobie. Takie kity to wciskaj jej, nie mnie. Stary, co Ci odbiło? Masz żonę, córkę i kolejne dziecko w drodze.
-Nie planowałem ich. - powiedziałem oschle.
-Co Ty bredzisz? - zdziwił się.
-No tak. Leah jest przecież wpadką, kolejne dziecko też.
-Ty słyszysz sam siebie? - złapał mnie za barki. - Sam byłeś szczęśliwy, gdy urodziła się Leah, gdy teraz dowiedziałeś się o ciąży.
-No tak, ale chyba jestem za młody na to wszystko. - spuściłem głowę w dół.
-Ogarnij się! W takim razie po co brałeś Leah skoro Ci tak ciąży?
-Żeby bliżej zapoznała się z Anną. - powiedziałem.
-Błagam Cię nie popełnij jakiegoś głupstwa. Masz wspaniałą, piękną żonę, Anna nie jest tego warta. - widziałem, że chce przemówić mi do rozsądku, ale mnie to w ogóle nie przekonywało.
-Daj mi spokój. Będę robił ze swoim życiem to co mi się żywnie podoba. - chciałem odejść, ale Harry złapał mnie za rękę.
-Żebyś potem tego nie żałował. I pamiętaj, że już nigdy nie będę Cię krył przed Ems.
-Jasne. - puściłem jego dłoń i pokierowałem się w kierunku obiektu moich westchnień.
--------------------
No to mamy już
rozdział 50. Nie mogę uwierzyć, że tak daleko już zaszłam. Pierwszy wpis na tym blogu był dnia:
20 marca 2012 o godzinie
21:31 czasu polskiego. Krótkie podsumowanie :)
Do tej pory liczba wyświetleń tego bloga wynosi:
7717
Liczba komentarzy od Was:
119
Mój blog był wyświetlany w
Polsce, Francji, Rosji, Niemczech oraz
Stanach Zjednoczonych.
Może to nie jest dużo, bo jak patrzę na inne blogi wyświetlenia stron są o wiele, wiele wyższe, ale ja cieszę się z tego co mam.
Mam nadzieję, że będziecie komentować jeszcze chociaż trochę, bo na razie nie zamierzam zakańczać tego bloga. ;)
Ten rozdział dedykuję
unromanticgirl, która co każdy rozdział mnie wspiera i daje motyw do kolejnego pisania. Mam nadzieję, że dalej tak będzie. Dziękuję :)
kissonme
xx