piątek, 19 października 2012

ROZDZIAŁ 49

-I gdzie jest to moje rodzeństwo? -  Leah spytała się lekarza.
-No tutaj. - wskazał głową na ekran.
-Ale ja tu nie widzę dziecka, tylko czarno-biały obraz. - zdziwiła się, a ja zaczęłam się śmiać.
-Bo to na razie jest jeszcze mała fasolka, ale za kilka miesięcy będziesz widziała tu dzidziusia. - wytłumaczył jej pan doktor.
-A to jest chłopiec czy dziewczynka? - Leah była bardzo ciekawska.
-Na razie to dziesiąty tydzień, dopiero w dwudziestym będę mógł to stwierdzić na sto procent.
-Czyli mam czekać dziesięć tygodni ?! - przejęła się mała.
-No na to wygląda. - wzruszył bezradnie ramionami lekarz.
-Czy wszystko w porządku? - spytałam.
-Tak, ciąża rozwija się prawidłowo. - zapewnił mnie.
-Chcecie Panie posłuchać jak bije serduszko tego maleństwa?
-Jasne! - powiedziałyśmy od razu.
Gdy to usłyszałam popłakałam się.
-Mamo czemu płaczesz? - pogłaskała mnie po policzku córka.
-Jak słyszałam bicie Twojego serduszka też płakałam, ale to ze szczęścia. - złapałam ją za rękę, a Leah gładziła mnie po moich brązowych włosach.
Wyszłyśmy z gabinetu, z płytą, na której nagrane jest bicie serca nowego członka rodziny Tomlinsonów oraz z kilkoma jego zdjęciami.
-Pojedziemy do taty, do studia? - spytała Leah, gdy już siedziałyśmy w samochodzie.
-Czemu nie? - odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie i ruszyłyśmy do Lou.
Weszłyśmy, ale nikogo już tam nie było. To dziwne, pomyślałam. Przecież jest dopiero 18, a miał wrócić wieczorem. Wykręciłam do niego numer, ale nie odbierał. Postanowiłam zadzwonić do Harrego.
-Cześć, słuchaj nie wiesz gdzie jest Louis? Mówił, że będziecie do wieczora w studiu, a was tu nie ma. - powiedziałam.
-Yy .. co? - spytał Loczek.
-No przecież mieliście dzisiaj próbę, prawda?
-Aaa! No tak, ale Lou jest ze mną. - czułam, że nie mówi mi prawdy.
-A możesz dać mi go do telefonu?
-Emilly, nie teraz proszę Cię, mówimy o męskich sprawach, a Lou gotuje coś na kolację. Obiecuję, że Ci go odstawię jeszcze dzisiaj. - powiedział przyjaciel.
-No dobra, ale proszę Cię, nie pijcie zbyt dużo, okej? - zaśmiałam się.
-Masz moje słowo. Na razie. - rozłączył się.
-No to co mała, wracamy do domu, Tata jest u wujka Harrego. - poczochrałam córkę, po jej kręconych włosach. Gdy się uśmiechała wyglądała identycznie jak Louis! Oni byli jak dwie krople wody. Co jak co, ale córka mi się udała.
Wróciłyśmy do domu, pograłyśmy trochę w chińczyka, potem wykąpałam Leah i zaczęłam zmywać talerze w kuchni. Czasami mnie to odprężało, bo na co dzień korzystałam ze zmywarki.
Około północy Lou przyszedł do domu. Zdziwiłam się, że nie był pijany.
-Hej skarbie. - pocałowałam go w usta. - Jak było u Harrego?
-U Harrego? - popatrzył na mnie dziwnie. Co raz mniej mi się to podobało.
-No tak.  Przyjechałyśmy z Leah do Was na próbę, ale was nie było to zadzwoniłam do niego i mówił, że jesteś z nim.
-No. - przytaknął. - Jak miało być u Hazzy? Normalnie. - powiedział bez entuzjazmu.
-Kiedy jedziecie na tą trasę?
-Za dwa dni. - powiedział Louis, wyciągnął szklankę i nalał sobie do niej wody.
-Czy Ty nie możesz mi powiedzieć wcześniej o takich rzeczach?! - wkurzyłam się. 
-Kochanie, nie denerwuj się. Przepraszam. - podszedł do mnie i mocno przytulił.
Zaciągnęłam się jego zapachem, jednak nie czułam jego perfum, tylko jakieś damskie.
-Pachniesz damskimi perfumami. - odsunęłam się i popatrzyłam na niego badawczo.
-Linette była z nami. Wiesz jak ona potrafi się wyperfumować. - zaśmiał się mój mąż. W sumie miał rację Li potrafiła wylec na siebie cały flakonik perfum.
-Jasne. - uśmiechnęłam się, ale nie byłam do końca przekonana czy mój Louis jest ze mną szczery ...

4 komentarze:

  1. Uuu... Coś się tu święci.
    Jestem ciekawa, czym tym razem nas zaskoczysz. :)
    Czekam na kolejny.

    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dawno napisałam ciąg tej historii :) później dodam kolejny :) może nawet dwa, bo jutro nie wiem czy zdążę :)

      buziaki <3

      Usuń
  2. noo nie! on nie może jej zdradzać!!! ;( uwielbiam tą parę
    meg

    OdpowiedzUsuń