sobota, 20 października 2012

ROZDZIAŁ 51


trzy tygodnie później

-Mamuś. - usłyszałam szept mojej córki w słuchawce.
-Czemu szepczesz? - zaśmiałam się.
-Musisz tu szybko przyjechać. - powiedziało moje dziecko.
-Ale czemu? Tata się Tobą nie zajmuje? - spytałam zła.
-Nie, ale on dziwnie się zachowuje. - kontynuowała.
-To znaczy?
-Mamuś on się tak dziwnie przytula z ciocią Anną. - powiedziała.
-Co!? - krzyknęłam i wyplułam wodę, którą piłam.
-No raz widziałam jak się przytulali, Tato był bez koszulki i ciocia Anna też. - powiedziała jak na spowiedzi.
-Dziecko nic nie mów Tacie, ja tam nie długo będę. Zapytaj się cioci Kim w jakim hotelu i mieście jesteście okej? I zadzwoń mi zaraz. - powiedziałam przerażona.
-Dobra, pa. - rozłączyła się.
Poszłam do naszej garderoby i zaczęłam pakować byle jakie ciuchy do walizki. Po kilkunastu minutach córka poinformowała mnie, że są w Nowym Jorku, a hotel nazywa się Pacific Ocean. Zadzwoniłam na lotnisko, aby zarezerwować najbliższy lot do NY. Dosłownie błagałam panią przez słuchawkę, której w końcu udało mnie się wcisnąć na dzisiejszy lot. Był on już za dwie godziny. Zadzwoniłam do Leah i powiedziałam jej, że przyjadę do hotelu tak około 23.
Pojechałam taksówką na lotnisko, wszystko działo się błyskawicznie, byłam przerażona myślą, że moje małżeństwo może się skończyć.
Tak jak przypuszczałam przez opóźnienia i korki na miejscu byłam chwilę po 23. Zadzwoniłam do Harrego żeby zszedł na dół, bo recepcjonistka nie chciała mi uwierzyć, że jestem żoną Louisa, bo on już jest z jakąś kobietą. Myślałam, że mnie krew jasna zaleje, ale nie dałam tego po sobie poznać.
-Ems co Ty tu robisz? - podszedł do mnie i przytulił.
-Harry musimy pogadać, ale nie tutaj, a ta kobieta nie chce mnie wpuścić. - odparłam zła.
-Ta Pani jest ze mną. - powiedział przyjaciel i zaprowadził do swojego pokoju.
Usiedliśmy przy stoliku, bo na łóżku spała Leah.
-Dlaczego ona jest z Tobą, a nie z Lou? - spytałam i łza spłynęła mi po policzku.
-Louis źle się czuł, zaproponowałem, że to ja dziś zaopiekuję się małą. - uciekał ode mnie wzrokiem.
-Proszę Cię nie okłamuj mnie chociaż Ty. - powiedziałam szeptem.
Wyszliśmy na taras.
-Więc powiesz mi prawdę? - popatrzyłam w jego zielone oczy. Mimo nocy, cały czas je widziałam.
-No co mam Ci powiedzieć  Że mój przyjaciel to kompletny idiota? Emilly ja naprawdę nie chciałem, żeby to tak wyszło, rozmawiałem z nim, ale bez skutku.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? - byłam wściekła.
-Chciałem ratować wasze małżeństwo.
-Jesteś świnią. Jak mogłeś nie mówić mi o tak ważnej rzeczy?! Myślałeś, że się nie dowiem?! - krzyknęłam.
-Przepraszam. Uwierz mi, że robiłem to dla Twojego dobra. Dla dzieci również.
-Jakoś Ci nie wyszło, bo to Leah mi powiedziała, że tatuś z ciocią Anną dziwnie się przytulają i raz ich widziała w dwuznacznej sytuacji. - zakryłam twarz dłońmi.
-W jakiej!? - przytulił mnie Harry.
-Louis był bez koszulki i ona też. - zaczęłam płakać.
-Nie płacz, proszę Cię. On nie jest tego wart. - pocieszał mnie brunet, ale bez skutku.
W końcu wzięłam kilka wdechów i wydechów, przetarłam łzy i zapytałam Harrego, w którym pokoju jest Lou.
-Nie idź tam, nie warto. - chciał mnie przekonać.
-Który to pokój? - byłam twarda. Kierowała mną złość  Nie tylko na Lou i Annę, ale także na moich przyjaciół, którzy dobrze wiedzieli co tu się dzieje i nic mi nie powiedzieli .. To było przykre.
-3312. - podał mi liczby.
Pokój był na przeciwko, zapukałam, ale nikt mi nie otwierał.
-Spróbuj tym. - podał mi zapasową kartę. Nie wiedziałam skąd ją miał i szczerze mnie to nie obchodziło.
Gdy weszłam zobaczyłam coś, czego w życiu bym nie chciała zobaczyć. Anna ujeżdżała Louisa! To było okropne. Gdy mnie zobaczyli, on natychmiast ją z siebie zrzucił.
-Jak mogłeś? - powiedziałam z żalem. Nie miałam siły na niego krzyczeć  ale nie chciałam mu pokazać jak bardzo mnie to boli to co zrobił. Ona tylko stała i się śmiała. Miałam ochotę ją rozszarpać.
-Przepraszam. - wydukał.
-Przepraszasz? - prychnęła Anna. - Nie masz za co. Niech się dowie, że jesteśmy razem i już.
Nie wytrzymałam. Kierowała mną złość, adrenalina i nienawiść. Rzuciłam się na nią. Nie obchodziło mnie to, że była naga. Zaczęłam ciągnąc ją za włosy i wbijać paznokcie w skórę. Ona była jednak sprytniejsza, wiedziała gdzie jest mój czuły punkt. Kopnęła mnie w brzuch. Na chwilę zatrzymał się dla mnie czas. Na moich białych spodniach pojawiła się czerwona plamka ...

6 komentarzy:

  1. O matko!
    Nie no teraz na pewno zaszlachtuję Annę, a Lou dostanie w krocze żeby przestał myśleć dołem a nie górą.
    Oby Ems nie straciła dziecka. Poronienie to nie jest nic przyjemnego.
    Czekam na kolejny rozdział.

    Buziaki.:*

    OdpowiedzUsuń
  2. nie denerwuj się?? Matko, ja tu na zawał zaraz zejdę...
    Ogólnie to się nie spodziewałam, że się tak wciągnę i wg zacznę to przeżywać razem z bohaterami... Masakra:D Buźka, M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz nie zasnę...
    Dodawaj jak najszybciej rozdział bo nie będę mogła się na niczym skupić gdyż będę myśleć co tu się dalej wydarzy...
    Rozdział rewelacyjny
    Pozdrawiam i buziaki xx
    @Karolajna_

    OdpowiedzUsuń