wtorek, 9 października 2012

ROZDZIAŁ 48


Przez kolejny tydzień chodziłam naburmuszona i fuczałam na wszystkich.
-Ja już dłużej tak nie mogę! - krzyknął w końcu Louis.
-O co Ci chodzi?! - wrzasnęłam.
-Wiecznie masz jakieś fochy. Anna wyraziła tylko swoje zdanie, każdy ma do niego prawo.
-Słucham?! - zrobiłam wielkie oczy. - Od kiedy obrażanie kogoś jest wyrażaniem własnego zdania? A może Ty też uważasz, że kobiety w ciąży to krowy? No proszę, czego ja się tutaj dowiaduję. - powiedziałam wściekła.
-Może ona tak sądzi, ja nie. Po prostu zapomnijmy już o tym. Nie chcę się z Tobą kłócić, okej? - popatrzył w moje oczy.
Bez słowa się do niego przytuliłam.
-Już okej? - spytał i głaskał mnie po plecach.
-Yhym. - szepnęłam i nadal tuliłam się do niego.
-Nareszcie mama jest w dobrym humorze. - usłyszałam za plecami naszą córkę.
-Chodź skarbie. - puściłam Louisa i kucnęłam by mocno uścisnąć Leah  Na niej też odbijał się mój zły humor. - Nie chciałam na Ciebie krzyczeć. Wybaczysz mi?
-Jasne. - zaśmiała się Leah i mocno mnie przytuliła  - Tato mi tłumaczył, że to przez hrosomy czy coś takiego. I, że te hrosomy to przez dzidziusia. - odpowiedziała.
-Hormony Skarbie. - zaśmiałam się i poczochrałam jej brązowe włosy. Moja córka była kopią Tomlinsona, więc teraz miałam nadzieję, że kolejne dziecko będzie podobne do mnie.
-Mam dziś wizytę u lekarza, jedziecie ze mną? - popatrzyłam na nich.
-Ja dziś nie mogę, mam próbę z chłopakami, ale weź Leah, we dwie będzie Wam raźniej. - powiedział Lou.
-Okej. To zbieraj się. - powiedziałam do córki.
Mała pobiegła do swojego pokoju, a ja zostałam z Lou w naszej sypialni.
-Muszę Ci o czymś powiedzieć. - zaczął.
-Znowu trasa? - znałam tę jego minę.
-Tak.
-Ile?
-Cztery miesiące.
-Okej. - wzruszyłam ramionami.
-Okej? - powtórzył po mnie z niedowierzaniem.
-A co mam powiedzieć? Wydrzeć się? Przecież to i tak nic nie da. Pojedziesz i jakoś damy sobie radę.
-Właśnie, bo to nie wszystko.
-A co jeszcze? - zaczęłam szukać w torebce kluczyków od samochodu.
-Chciałbym wziąć Leah.
-Co?! - krzyknęłam. - Nie, kategorycznie się nie zgadzam.
-Dlaczego? - zrobił minę niezadowolonego chłopca.
-Dość, że mam być bez Ciebie przez cztery miesiące to jeszcze bez Leah. Nie, Louis. - popatrzyłam na niego ze stoickim spokojem.
-Posłuchaj, zabiorę ją na miesiąc, obiecałem jej, że pokażę jak pracuję, więc nie utrudniaj mi tego, proszę Cię Ems. - złapał mnie za ramiona.
-A po miesiącu to mam ją odebrać tak? - spytałam.
-Mogłabyś wtedy przyjechać, na kilka dni. Wiem, że nie chcesz jechać z nami w trasę więc Ci tego nie proponuję.
To fakt, raz z nimi byłam i nigdy więcej tego nie chcę. Są zbyt nieodpowiedzialni.
-I właśnie dlatego nie puszczę Leah. - zastrzegłam.
-Wiesz, że potrafię być odpowiedzialny.
-Przy mnie, nie przy zespole. - skrzyżowałam ręce na piersi.  - Porozmawiamy o tym jak wrócę od lekarza.
-Emilly. Będę późno, a nie chcę tego odkładać. Obiecuję Ci, że jej nawet włos z głowy nie spadnie. - widać jak bardzo mu na tym zależało.
-Wstępnie się zgadzam, ale jak tylko usłyszę, że mała się skarży to przylatujecie oboje do domu! - pogroziłam palcem.
-Jesteś wspaniała! - pocałował mnie namiętnie.
-Fuuuj! - usłyszeliśmy zdegustowanie córki. - Mamo jedziemy już?
-Tak kochanie. Do wieczora. - posłałam mojemu mężowi buziaka i pokierowałam się z Leah do samochodu.
------------------
Komentujcie proszę! Bo jeżeli nie ma komentarzy tzn, że  nie mam po co pisać ....

kisssonme

xx

8 komentarzy:

  1. Masz po co pisać - dla mnie. :D
    Muszę się czymś pocieszać po powrocie ze szkoły.
    Rozdział cudny.
    Co do tej trasy to zgadzam się z Ems, chłopcy bywają rozbrykani jak mało kto. Nawet jeśli minęło już sporo czasu. :D
    Ale ciekawie by się o tym poczytało.
    Czekam na nexta.

    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie też :D
    Rozdział super- jak zwykle :D
    No to co czekam na nn :D
    xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny :D
    Czekam na nn .!

    OdpowiedzUsuń