Nareszcie wychodzę ze szpitala. Za oknem piękna, sierpniowa pogoda. Cieszę się, że to już za mną, a z naszym dzieckiem wszystko w porządku. Louis cały czas przy mnie był, dosłownie nie opuszczał nas na krok. Non stop gadał z naszym maleństwem. To dobrze, że tak poważnie podchodzi do roli ojca. Jestem z niego dumna.
Gdy weszliśmy do domu, od progu przywitała nas moja mama, a potem chłopcy. Mieli skwaszone miny, z resztą Lou też dziś nie tryskał energią. Usiedliśmy w salonie i od razu spytałam:
-Co jest?
-Musimy Ci coś powiedzieć, ale się nie denerwuj. - powiedział Niall i złapał mnie za rękę.
-Jedziemy w trasę koncertową. - powiedział Harry.
-To świetnie! - ucieszyłam się.
-Na 4 miesiące. - dokończył Louis.
-Ile !? - zrobiłam wielkie oczy.
-Wiem, że to długo, ale wytrzymamy. - pogłaskał mnie po twarzy narzeczony.
-Nie chodzi o mnie, ale ja za 4 miesiące rodzę, nie chcę być w takim momencie sama.
-Obiecuję, że przyjadę kiedy będziesz rodzic.
-A gdzie ta trasa?
-W Australii.
-Czyś Ty oszalał Tomlinson?! Przecież i tak nie zdążysz. A z resztą nie ważne. Sama dam sobie radę. - poszłam w stronę sypialni.
Gorzkie łzy spływały po moich policzkach. Czy to tak na prawdę chodziło o poród czy może po prostu będę za nim tęsknic? Tak bardzo go kocham i boję się, że go stracę. Poczułam, że ktoś łapie mnie od tyłu. Ten dotyk znałam na pamieć.
-Nie gniewaj się na mnie. - powiedział smutnym głosem.
-Przepraszam. Ja się po prostu boję. Nie wiem czy będę wstanie temu podołać. - powiedziałam. - Boję się być sama ...
-Jesteś silna, wierzę w Ciebie. Nie będziesz sama. Nasza marcheweczka jest z Tobą i uwierz nie będzie Ci się z nią nudzić. - zaśmiał się Tommo.
-Ile nam zostało jeszcze czasu? - spytałam smutno.
-Dwa dni ... - odparł.
-W takim razie wykorzystajmy je jak najlepiej. - uśmiechnęłam się. - Może gdzieś pójdziemy?
-Wolałbym zostać w domu, nacieszyć się póki mogę. - powiedział.
-Nie ma sprawy. Będziemy leniuchować całe dwa dni. - zaśmiałam się i pocałowałam namiętnie mojego mężczyznę.
Zeszliśmy do salonu i usiedliśmy do stołu.
-Nie jesteś zła? - spytał Harry.
-Nie mam o co.
-Uff a tak baliśmy się Twojej reakcji. - powiedział Niall.
-Niby dlaczego?
-No bo jesteś w ciąży i te hormony Ci buzują, co nie?
-Niall nie pogrążaj się bardziej. - poradziła mu moja mama, a ten już się nie odzywał.
Zjadłam posiłek i poszłam do salonu oglądać telewizję. Po chwili dołączył do mnie Louis.
-Chciałbym żebyś za mnie wyszła zanim urodzi się dziecko. - powiedział.
-Kiedy niby? Jedziesz za dwa dni. Nie zdążymy.
-Choćby zaraz. Jest Twoja mama, moją się ściągnie, świadków mamy, więc na co czekać?
-Nie mamy sukni, ani obrączek.
-To jedźmy nawet teraz.
-Zwariowałeś. - zaśmiałam się, lecz on chyba mówił całkiem poważnie. - Zrobimy to na spokojnie jak urodzi się dzidziuś.
-Ja chcę żebyś już była wtedy moją żoną.
-Co Ci właściwie szkodzi? - spytała nagle moja mama.
-Co proszę? - nie dowierzałam własnym uszom. Moja mama, która zawsze wszystko planuje z miesięcznym wyprzedzeniem namawia mnie do szybkiego ślubu? Dobry żart.
-Nie chcę tego na szybkiego, chcę, aby to było takie magiczne i w ogóle.
-Popatrz liczymy się tylko my. Będziemy razem do końca życia. - namawiał Louis.
-Jeżeli dla Ciebie te dwa, złote kółka coś zmienią to zgadzam się. - powiedziałam.
-Jesteś cudowna. - krzyknęli chłopcy.
-No to pojadę z mamą i z Kim po suknię, a Ty jedź po garnitur i zaklep termin w kościele. Po obrączki też pojedź, tylko wybierz ładne.
-Oczywiście kochanie, nie martw się wszystkiego dopilnuję. - powiedział Tommo i dał mi swoją kartę kredytową ..
---------------------
Przepraszam, że wcześniej nie dodawałam, ale nie miałam czasu. Postaram się to zmienić. W między czasie zapraszam na mój
na którym dowiecie się o tym, kiedy dodam następny rozdział :)
kissonme
xx
świetny ;d
OdpowiedzUsuńsuper:D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie;*
http://mylifemydream-glambishion.blogspot.com/
dzięki ;)
Usuńwpadnę.
xx
fajny ;d
Usuńdzięki ;d
Usuńxx