czwartek, 5 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 14

-Hej. - podeszłam do Kim i ją mocno uścisnęłam. Dawno się nie widziałyśmy.
-Jak tam Twoje maleństwo? - spytała i pogłaskała mnie po brzuchu.
-Już dobrze. - uśmiechnęłam się.
-No słyszałam o Twoim mądrym pomyśle wchodzenia na drabinę. - stuknęła się w czoło na znak, że jestem głupia.
-No wiem, to nie było najmądrzejsze, ale nie chcę już do tego wracać. Co zamawiamy? - spytałam i otworzyłam menu.
-Mam ochotę na jakieś ciacho i gorącą czekoladę. - zaśmiała się. - A Ty?
-Ja też. - zawtórowałam jej i zawołałam kelnera. Złożyłyśmy swoje zamówienia. Kim wzięła szarlotkę a ja krówkę.
-Powiedz mi lepiej jak tam z Zaynem? Codziennie chodzi taki jakiś rozkojarzony. - puściłam jej oko. Moja przyjaciółka się zaczerwieniła.
-No co mam Ci mówić. Spotykamy się, ale oficjalnie nie jesteśmy razem. - posmutniała.
-Zobaczysz wszystko przyjdzie w swoim czasie.
-Spotykamy się od dwóch miesięcy i nic. - widać, że było jej przykro, bo nie lubiła jak bawiono się jej uczuciami.
-On jest nieśmiały. Wygląda na takiego wiesz bad boya, ale co do dziewczyn to po prostu jakby się boi. - nagle jej telefon zadźwięczał.
-To Zayn. - cieszyła się jak mała dziewczynka i odebrała. Z urywek rozmowy zrozumiałam, że umówili się na wieczór. Nagle i mój telefon zaczął dzwonić. Oczywiście to był Lou.
-Skarbie może wybralibyśmy się do moich rodziców? - spytał.
-No jak chcesz. O której?
-Nie wiem, przyjechałabyś może za jakąś godzinę i pojechalibyśmy.
-Nie lepiej spotkać się na miejscu. Nie chce mi się wracać do domu.
-Ale jak sama pojedziesz? A co ze mną?
-No weź mój samochód, sam mówiłeś, że można go odebrać.
-No okej, to o której się tam widzimy?
Spojrzałam na zegarek. Było 15 po 14.
-16? Może być? - spytałam.
-No to do zobaczenia. - powiedział i się rozłączył.
-Kim muszę lecieć. Jadę do rodziców Lou, bo ten sobie jak zwykle ubzdurał.
-A oni już wiedzą o ciąży? - spytała.
-No Louis im mówił, ale jeszcze się z nimi nie widziałam. Boję się trochę ... - powiedziałam.
-Dasz radę, wierzę w Ciebie. - uśmiechnęła się do mnie.
Pożegnałyśmy się czule i poszłam do samochodu. Odpaliłam silnik i pojechałam. Na miejscu byłam chwilę przed 16. Louisa jeszcze nie było. Nie wiedziałam czy mam sama wejść, ale nie będę siedziała w samochodzie, bo pomyślą, że jakaś nienormalna jestem.
Zapukałam do drzwi i przyznam, że trochę się denerwowałam. Drzwi otworzyła mi mama Louisa.
-Witaj słonko. - uścisnęła mnie czule. -Jak się czujesz? A dziecko? Słyszałam, że byłaś w szpitalu. I znasz już pleć? - zasypała mnie mnóstwem pytań.
-Czuję się dobrze, dziecko też, od rana kopie, płci nie znam i poznam dopiero przy porodzie. - starałam się jakoś odpowiedź.
-Siadaj, pewnie zmęczona jesteś. A gdzie Louisa zgubiłaś?
-Umówiliśmy się, że spotkamy się tutaj. - odparłam.
-Chcesz coś do picia?
-Poproszę wody.
Mama Louisa to na prawdę świetna kobieta. Chyba mnie polubiła.
-A kiedy chcecie wziąć ślub?
-No to chyba po urodzeniu dziecka, ale nie wiem. Nie planujemy tego jeszcze. W sumie ślub nie jest mi potrzebny do szczęścia. Ważne żeby Louis był i aby nasze dziecko było zdrowe.
-Ale oświadczył Ci się prawda? - uśmiechnęła się.
-Oczywiście. - pokazałam jej dłoń.
Do kuchni wleciały siostry Louisa. Z każdą z nich się przywitałam. Mimo że widziałam je raz, bardzo je polubiłam. Zaczęły pytać mnie o dziecko, o to jak damy mu na imię.
-Nad imieniem jeszcze nie myśleliśmy. Mamy jeszcze sporo czasu.
-A kiedy nam zrobisz takie ładne paznokcie i bransoletki? - spytały. Obiecałam im to.
-Bransoletki zrobię Wam jak przyjadę do domu, bo tam mam mulinę, a paznokcie mogę Wam zrobić teraz, bo mam wszystko w samochodzie, ale jak wam pozwoli mama. - powiedziałam.
-Mamo możemy? - zaczęły się przekrzykiwać jedna przez drugą.
-No nie wiem, ale w sumie są wakacje to niech wam będzie.
-To chodźcie idziemy do samochodu, pomożecie mi wszystko zabrać. - uśmiechnęłam się i wzięłam kluczyki do samochodu.
Lepszej rodziny wymarzyć sobie nie mogłam.
---------------------------------
Ten rozdział dedykuję osobie, która napisała mi najmilszy komentarz jaki kiedykolwiek w życiu przeczytałam. Na prawdę dziękuję, oby takich osób było więcej!


Zapraszam na mój

kissonme

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz