wtorek, 10 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 17


-Louis pomóż mi! - krzyknęłam.
Mój narzeczony przyszedł i pomógł wygramolić się z łóżka. Mój brzuch był na prawdę wielki i ciężko było mi wstać, a to dopiero 5 miesiąc.
-Skarbie może my weźmiemy ślub, co? - Lou spytał niespodziewanie.
-Ale po co mamy się spieszyć?
-Nie spieszyć, ale Twoja mama jest teraz tu i pewnie chciałaby, abyśmy w końcu się pobrali, moja mama też mi suszy coraz bardziej głowę.
-Ehh. Jako mała dziewczynka marzyłam o białej sukni, o pięknym weselu i o księciu z bajki, który również będzie miał podobne marzenia.  Ale to tylko bajki, a ja nie chcę, żebyś się ze mną żenił, bo rodzice tego chcą. Jak będziesz gotowy to po prostu mi powiedz. - odparłam i wyszłam z pokoju.
Powinnam się cieszyć, że mężczyzna mojego życia chcę się ze mną ożenić, ale wiem, że nie robi tego sam z siebie tylko pod presją innych. Właściwie czy zawarcie związku małżeńskiego coś między nami zmieni? Chyba nie. Tak więc z moimi myślami poszłam do łazienki, umyłam zęby, włosy związałam w luźną kitkę i ubrałam się w kremowe rurki i białą bokserkę. Zeszłam na dół, gdzie czekała już moja mama z chłopakami, którzy zajadali się jej naleśnikami. Mi humor nie dopisywał więc po prostu bez słowa poszłam na kanapę w salonie (salon był połączony z kuchnią) i włączyłam telewizor. Nie było nic ciekawego, a zachciało mi się jeść, więc poszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki ogórki kiszone i bitą śmietanę. Wyciągnęłam sobie ogórka i nałożyłam na niego śmietanę. Mmm to było pyszne. Niall popatrzył na mnie i się skrzywił, a reszta miała oczy jak pięć złoty.
-Eee czemu się tak patrzycie?
-Widzisz co jesz? - spytał Harry.
-No i nawet nie wiesz jakie to dobre.
-Chyba nie chcę wiedzieć.
-Twoja strata. - zaśmiałam się. Muszę przyznać, że to było zabawne.
-Chodź na chwilę na górę. - powiedział Louis. Jego twarz nie wyrażała jakichkolwiek emocji więc nie wiedziałam czy mam się bać, czy też nie.
-Nie życzę sobie, abyś łaziła z jakimiś typami. - powiedział przez zaciśnięte zęby.
-O co Ci chodzi? - zaśmiałam się.
-Jak to o co ?! - podniósł swój głos. - Nie byłaś wczoraj z Kim tylko z jakimś kolesiem.
-Czy Ty oszalałeś? Byłam wczoraj z Kimberlly w kawiarni.
-Widziałem zdjęcia, jest ich pełno w internecie.- krzyknął i wyciągnął swój telefon. Poszukał tam czegoś i podsunął mi go przed twarz. Było tam zdjęcie mnie i jakiegoś typa, którego wcale nie znam, jak siedzimy w jakimś pubie i trzymamy się za ręce.
-Zadzwoń do Kim jak mi nie wierzysz.
-Wiem, że na pewno będzie Cię kryła. - zaśmiał się kpiąco.
-Nie wierzysz mi tak? - spytałam.
-Jak mam Ci wierzyc? Przecież tu mam dowód, nie dociera to do Ciebie? - zaczął na mnie wrzeszczeć.
-Jeszcze nie całą godzinę temu chciałeś się ze mną żenić. - powiedziałam, chwyciłam swoją torebkę i zbiegłam na dół. Wyszłam trzaskając drzwiami. Wsiadłam do swojego samochodu i odjechałam z piskiem opon. Widziałam moją mamę, która wybiegła z domu, ale nie miałam ochoty na żadne rozmowy. Moje policzki pokrywały smugi słonych łez. Dlaczego on mnie tak potraktował? Uwierzył jakieś stronie plotkarskiej, a nie mnie... Przecież mamy ze sobą dziecko, jesteśmy razem. I do tego jeszcze na mnie krzyczał.
Nie wiedziałam co mam dalej robić. Jechałam przed siebie. Na pewno nie wrócę do domu! O nie!

3 komentarze:

  1. kiedy następny rozdział?
    zakochałam się w tym opowiadaniu. <33
    pisz daalej! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak będą jakieś komentarze to dodam xd jak nikt nie komentuje tzn, że bez sensu wgl jest to, że piszę.

      xx

      Usuń