Gdy kończyłam wyciągać wszystko z bagażnika, Louis właśnie przyjechał. Byłam zła na niego, za tą sytuację rano. Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
-Ems przepraszam za dziś rano. - powiedział.
Spojrzałam na niego spode łba i nic nie mówiąc przytuliłam się do niego. Weszliśmy do domu i zabrałam się za robienie paznokci jego siostrom. Czekało mnie sporo pracy, ale dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych. Mój narzeczony nie odstępował mnie na krok. To popołudnie zaliczam do najlepszych jakie przeżyłam.
***
Spojrzałam na zegarek była 21.
-Zbieramy się, co? - spytałam Louisa.
-Zostajecie na noc. - powiedziała jego mama. -Jest za późno i nie będziecie wracać do domu.
-Dobrze mamo. - powiedział Lou.
Poszliśmy do jego pokoju. Dał mi jakąś swoją koszulkę i zeszliśmy jeszcze na dół na kolację. Dziewczyny podziwiały swoje paznokcie, a mama Louisa wpychała we mnie mnóstwo jedzenia.
-Louis idziemy, jestem na prawdę zmęczona. - powiedział marudnie.
-No idźcie dzieci. - odparła jego mama, a my ruszyliśmy na górę.
-Pomasuj mi plecy, proszę. - usiadłam na brzegu łóżka, a Lou zaczął masaż. Mmm, tego mi było trzeba.
***
Rano obudziły mnie ruchy naszego maluszka. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Mój Louie leżał w dziwnej pozie i coś mruczał przez sen. Na prawdę śmieszny widok. Zeszłam po cichu na dół. Z góry słyszałam, że ktoś krząta się po kuchni.
-Dzień Dobry. - powiedziałam.
-Witaj. - odpowiedziała mi mama Louisa. - Jak się spało?
-Dobrze. - uśmiechnęłam się.
-Siadaj, zaraz zrobię śniadanie.
-Nie niech się Pani nie fatyguje.
-Nie przesadzaj, przecież musisz coś jeść, a jesteś w ciąży.
-No dobrze, poczekam. - uśmiechnęłam się.
Gawędząc miło z Panią Tomlinson, mój telefon zaczął dzwonić. Była to moja mama, co bardzo mnie zdziwiło.
-Jest 8 rano, a Ciebie w wakacje nie ma w mieszkaniu. Gdzie Ty jesteś? - mówiła
-Eee u rodziców Louisa. A Ty?
-Stoję jak durna przed Twoim mieszkaniem.
-Mamo, ale ja tam nie mieszkam już. Mówiłam Ci, że zamieszkałam z Louim. Do godziny po Ciebie będę.
-Dobra zaczekam pod Twoim blokiem. Masz szczęście, że jest ładna pogoda.
-No dobra, pa. - powiedziałam.
Pobiegłam na górę obudzić Louisa, żeby pojechał do naszego domu i ogarnął, bo pewnie jest tam syf.
-Kochanie wstawaj. - powiedziałam i dałam mu buziaka.
-Która godzina? - spytał.
-Po 8, wstawaj, bo moja mama dzwoniła i jest w Londynie.
-Co ?! - krzyknął.
-No tak. Stoi pod moim mieszkaniem, ja po nią pojadę, a Ty w domu ogarniesz, jeszcze do chłopaków zadzwonię żeby pokój przygotowali, bo przecież aż wstyd!
-Dobra, daj mi 5 minut.
Mój narzeczony zaczął biegać w tę i z powrotem. Na prawdę wyrobił się w ciągu pięciu minut co aż było dziwne! Jego rodzicielce wytłumaczyliśmy naszą nagłą "ucieczkę" i pobiegliśmy do samochodów. Louis wziął swój, a ja swój. Po drodze zadzwoniłam do Liama, ponieważ on jest najbardziej rozgarnięty z nich i wytłumaczyłam mu całą sytuację. Daddy obiecał, że mnie nie zawiedzie, a ja jechałam już spokojnie.
Bałam się spotkania z matką. Nie wiedziałam jak uporała się z moją ciążą i czy tak na prawdę pogodziła się z tym, że zostanie Babcią.
--------------------------
ZAPRASZAM NA MOJEGO
kissonme
xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz