czwartek, 22 marca 2012

ROZDZIAŁ 3

Na drugi dzień.

Mieliśmy właśnie chemię. Dziwiło mnie dlaczego akurat ona jest trzy razy w tygodniu, skoro jestem w klasie o profilu ogólnym. No, ale nie miałam nic przeciwko temu. To był w końcu mój ulubiony przedmiot. Miałam też mieć dziś język niemiecki. Mimo że dużo osób miało z nim problem, ja już znam go dobrze. Od 13 lat uczę się angielskiego i niemieckiego. W sumie w obu tych językach umiem biegle rozmawiać. Miałam zamiar nauczyć się też hiszpańskiego, ale to już opowieść na inną historię, wróćmy do tej.
Chemiczka właśnie oddawała kartkówki. Dostałam 5, Louis tak jak się spodziewał - 1.
-No Emilko, może udzielisz swojemu koledze korepetycji? Zauważyłam, że świetnie się dogadujecie.
-No, ale ja nie wiem czy dam radę.
-No na pewno dasz. - uśmiechnęła się kobieta.
-Ale może jednak ktoś inny mu pomoże. - modliłam się, żeby to nie wypadło na mnie.
-Przecież to nic złego. Nic Ci się nie stanie.
-No dobrze. - znowu byłam zła. Nie przepadałam za nim, a teraz jeszcze miałam mu udzielać korków. Dobrze, że mam swoje notatki i różne książki, bo kiedyś udzielałam korepetycji.
-To dziś po południu do mnie? - spytał.
-No niestety tak. Podaj mi adres, wpadnę około 17.
-A nie pojedziesz ze mną od razu po szkole?
-Nie, muszę wziąć wszystko co mi potrzebne. To gdzie mieszkasz? - powiedziałam.
Kim puściła mi oko, a ja cała kipiałam ze złości.
-Wall Street 21a. - powiedział.
-Okej, o 17 będę.
Do końca lekcji byłam niczym burza. Kim mówiła mi, że będzie dobrze. Na ostatniej godzinie miałam niemiecki. Pani myślała, że to, że jestem z Polski oznacza, że nie umiem dobrze mówić po niemiecku. Zaczęła do mnie mówić w tym języku na co odpowiedziałam jej tym samym. Nasza konwersacja trwała kilka minut, a w klasie wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitkę.
-Nie wiedziałam, że umiesz tak dobrze mówić po niemiecku. - zachwyciła się nauczycielka. - Od kiedy się uczysz tego języka?
-Od 13 lat.
-No no. Pozytywnie mnie zaskoczyłaś. - uśmiechnęła się germanistka. - No to otwórzcie książki na 5 stronie ..... - zaczęła gadać a ja już jej nie słuchałam. Myślami byłam gdzie indziej, ale z moich rozmyśleń wyrwało mnie szturchanie Kim. Podała mi liścik.
-To do mnie? - zapytałam.
Kiwnęła twierdząco głową.
-Od kogo?
-Od Lou.
Otworzyłam karteczkę i przeczytałam:
"Nie wiedziałem, że władasz kilkoma językami ;)"
Postanowiłam odpisać.
"Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz i nie wiem czy kiedykolwiek się dowiesz ;)"
Odpowiedź dostałam po kilku minutach.
"Nie bądź tego taka pewna."
Popatrzyłam się na niego i chyba pierwszy raz się do niego uśmiechnęłam. Musiałam to przyznać - był przystojny i to bardzo. Nareszcie zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy jako pierwsza i pobiegłam do samochodu. Pojechałam do domu i szukałam jakiś ciuchów. Nie wiem dlaczego, ale zależało mi na tym, aby Louisowi opadła szczęka. Zaczęłam wyciągać ciuchy, aż wreszcie zdecydowałam się na łososiowy sweterek i czarne rurki, założyłam także moje ulubione szpilki. Wyciągnęłam z torebki książki, zostawiłam tylko tą od chemii i zeszyt oraz poszukałam moich dawnych notatek i zadań, które sama ułożyłam. O 16.45 wyjechałam z domu. Byłam pewna, że się spóźnię, ale to nie moja wina, że tyle mi zajęło szykowanie się. Gdy dojechałam na miejsce nie pewnie podeszłam do drzwi wielkiej willi. Po chwili wahania zapukałam. Otworzył mi chłopak w kręconych włosach.
-To Ty jesteś tą ładną korepetytorką? - uśmiechnął się.
-No, że ładna jestem to nie powiedziałabym, ale tak to ja. - odwzajemniłam uśmiech.
-Wejdź. - zaprosił mnie gestem ręki. -Louis przyszła!! - zaczął się drzeć.
-Już idę! - usłyszałam z góry.
-Chodź przedstawię Cię reszcie.
Weszłam do salonu gdzie siedzieli trzej chłopacy.
-To jest Niall - podałam rękę blondynowi. - To Liam, a to Zayn, no a ja jestem Harry, a Ty masz na imię?
-Emilka. - uśmiechnąłem się. - No w waszym języku to brzmi Emilly.
-Skąd jesteś? - spytał Niall.
-Z Polski.
-A myślałem, że z Niemczech, bo Lou powiedział jak zagięłaś tą nauczycielkę od niemieckiego.
-Nie, nie. Niemieckiego i angielskiego uczę się od 13 lat, mam zamiar zacząć się też uczyć hiszpańskiego.
-Jezu, ale Ty jesteś mądra. - powiedział Harry
-Nie przesadzaj. - zaśmiałam się.
Polubiłam ich. Gdy nagle zszedł Lou zarumieniłam się na jego widok. Nie wiem dlaczego, ale zaczynał mi się podobać, choć nie dopuszczałam do siebie tej myśli.
-Mówiłeś, że ona jest taka niedostępna, ja tam nie wiem gdzie niby ona taka jest. Ems jest normalna i otwarta. Lou, Lou, Lou w ogóle się nie znasz na dziewczynach.
-Nie prawda! Cały czas mnie zbywa! - zaczął się bronic.
Patrzyłam na ich kłótnie ze śmiechem.
-Powiedz, że tak było. - powiedział Lou.
-No tak to prawda. I w sumie nadal tak jest. Będziecie się kłócić czy na prawdę mam Cię czegoś nauczyć? - spojrzałam na swoją rękę, która była cała w bransoletkach mulinowych.
-Sama je zrobiłaś? - spytali.
-No tak, a co?
-Ładne. - powiedzieli.
-A dziękuję.
-Dobra to my idziemy na górę. - powiedział Lou i chciał mnie objąć w talii.
-Chyba Ci się coś pomyliło, umiem sama chodzić. - powiedziałam i się odsunęłam.
-A nie mówiłem . - mruknął Lou i  zaprowadził na górę.

2 komentarze:

  1. Podoba mi się :)
    dodam do obserwowanych :3
    i zapraszam :http://lifewiththestars.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń