wtorek, 20 marca 2012
ROZDZIAŁ 1
Był koniec sierpnia, dokładnie 26. Musiałam przylecieć wcześniej do Londynu, aby zanieść wszystkie papiery oraz ubezpieczyć samochód, który dostałam od chrzestnych na urodziny, którzy także mieszkali w Anglii. Zrobiłam tutaj prawo jazdy w wieku 16 lat jak byłam tu na dwa miesiące.
Wracając do dziś. Więc.
Nie chciałam stać w korkach więc postanowiłam się przejść. Szłam w białej bluzce, czarnej spódnicy i czarnych szpilkach. Na ramieniu miałam ciemną torebkę, a w ręce trzymałam teczkę z papierami. Miałam jeszcze trochę czasu więc weszłam do MilkShake City i zamówiłam sobie truskawkowego shake'a na wynos. Właśnie wychodziłam, gdy ktoś na mnie wpadł. Shake wylądował na mojej bluzce, a wszystkie papiery, które były w teczce wysypały się na podłogę.
-Uważaj jak chodzisz! - wrzasnęłam.
-Bardzo Cię przepraszam. - chłopak zaczął zbierać moje papiery.
-Zostaw to! - dalej byłam wściekła.
-Na prawdę nie chciałem. - spojrzał mi w oczy. - Chodź postawię Ci drugiego shake'a.
-Mam gdzieś shake'a! Miałam iść teraz do szkoły, ale jak ja się im pokażę taka wysmarowana?! Dzięki. - rzuciłam i wyszłam z lokalu.
Chłopak za mną wybiegł i darł się, abym zaczekała.
-Daj mi spokój. - rzuciłam tylko i poszłam do domu się przebrać. Chłopak sobie odpuścił, a ja byłam wściekła.
Weszłam szybko do mieszkania, zarzuciłam pierwszą lepszą bluzkę, a potem wsiadłam do samochodu i pojechałam do szkoły. Też mi się zachciało shake'a. Już nigdy w życiu tam nie pójdę. Byłam na prawdę nieźle wkurzona. Trochę się spóźniłam, ale trudno. Dyrektor nie był zły. Przywitał mnie ciepło i powiedział, że nie długo się widzimy. Z gabinetu wyszłam już spokojna. Nikt ani nic nie mógł mi zepsuć tego dnia.
***
2 września
Zaspałam. Miałam wstać o 6.30, oczywiście wstałam o 7. Byłam wściekła! Musiałam szybko się ubrać i pomalować. Włosy związałam w kucyka, wyprostowałam tylko grzywkę i się pomalowałam. Ubrałam się w rurki, czarną bokserkę i na to zarzuciłam moją ulubioną bluzkę w paski. Wzięłam moją torbę, spakowałam na szybkiego portfel, kalendarz i potrzebne książki. W mieszkaniu zostawiłam totalny syf. Wsiadłam do samochodu -oczywiście były korki. Do szkoły dojechałam z pięciominutowym opóźnieniem. Znalazłam szybko salę, w której była moja klasa. Akurat mieliśmy chemię. Zapukałam do drzwi i przeprosiłam za spóźnienie. Nauczycielka kazała mi usiąść koło chłopaka w bluzce w paski. Kiedy podeszłam bliżej zamarłam. To był ten sam chłopak, który wylał na mnie shake'a i na którego nawrzeszczałam. On tylko się uśmiechnął, a ja usiadłam nic nie mówiąc.
-Jestem Louis. - powiedział szeptem.
-Daruj sobie. - powiedziałam.
-Nadal jesteś zła za tego shake'a? - spytał ze śmiechem. -Na prawdę nie chciałem.
-Zamknij się. Słucham, nie widzisz? - powiedziałam już podirytowana.
-A rozumiem. Z Ciebie taka pilna uczennica. - zaśmiał się.
-Tak, a z Ciebie koleś, który nie rozumie jak mówi się do niego, żeby się zamknął.
-Emilio możesz nie rozmawiać? - spytała nauczycielka.
-Tak, mogę. - powiedziałam, bo tak na prawdę to jemu powinno się dostać a nie mi. Zalazł mi za skórę.
Pod koniec lekcji chemiczka zapowiedziała na jutro kartkówkę. Akurat to umiałam, brałam to jeszcze w drugiej klasie liceum. W ogóle chemia to mój ulubiony przedmiot. Z nim wiążę swoją przyszłość.
Na angielskim dosiadłam się do takiej Kim. Widać było, że jest typem samotniczki. Na każdej przerwie siedziała sama, nie wiem dlaczego, skoro była na prawdę bardzo ładna. Miała ciemne, kręcone włosy do ramion, na oko miała około 170 cm wzrostu, miała szczupłe i długie nogi. Pierwsza odezwała się ona.
-Widzę, że spodobałaś się Louisowi. - lekko się zaśmiała.
-Daj spokój. Nawet mi o nim nie mów. Strasznie mnie irytuje.
-Każda laska się w nim kocha, no z wyjątkiem mnie. Ja tam wolę jego kolegę, Zayna. - powiedziała. - Czym on Ci zalazł za skórę?
Opowiedziałam jej wszystko po kolei, oczywiście nie obeszło się bez uwag nauczyciela, że niby ciągle gadam. No, ale jak skończyłam tę historię to Kim zaczęła się cicho śmiać.
-Bardzo zabawne.
-No tak. Wybacz mu i daj się zaprosić na randkę. On jest na prawdę spoko. Żadko kiedy startuje do lasek, bo wie, że większość z nich leci na to, że jest w zespole.
-W jakim?
-No jak to jakim? To Ty nie wiesz? - spytała zdumiona.
-No nie wiem. Oświeć mnie.
-No tym One Direction. Są znani na całym świecie.
-A tak słyszałam, fajnie śpiewają, ale ja tam ich fanką nie jestem. I tym bardziej się z nim nie umówię. Nie chcę jakiś plotek czy coś. - powiedziałam.
-Jak tam chcesz. - skomentowała. - Idziesz ze mną na lunch?
-Pewnie. - uśmiechnęłam się. -Nikogo tu nie znam. - powiedziałam.
-To ze mną na pewno nie będzie Ci nudno. - odparła.
Spojrzałam na nią, nie wyglądała mi na osobę zbyt towarzyską. Domyśliła się tego, co akurat sobie pomyślałam i zaśmiała się.
-Wiem. Może i nie mam milion przyjaciół, ale jak z kimś jestem to na prawdę mi odwala i to nie źle.
-Okej wierzę Ci. Dobra słuchajmy co się dzieje na tej lekcji, bo widzę, że go z nami zaraz szlak trafi. - odparłam a Kim pokiwała głową na znak zgody.
Ja do końca lekcji nie mogłam się skupić, bo czułam na sobie wzrok Louisa. Może jednak on nie jest aż taki zły?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawie się zaczyna. :) Podoba mi się, czekam na kolejny. :D
OdpowiedzUsuń+ ta Kim przypomina mnie, jeśli chodzi o charakter, oczywiście. :P :D
dzięki ;) dziś kolejny ;)
Usuńxx