środa, 21 marca 2012

ROZDZIAŁ 2


Poszłam razem z Kim na lunch. Usiadłyśmy sobie same i zaczęłyśmy jeść. Obie wzięłyśmy sałatki i czekoladowe ciastko. Zaczęłyśmy rozmawiać. Z nią czułam się tak jakbyśmy się znały od lat. Nagle usłyszałam kogoś, kogo nie chciałam.
-Mogę się do Was dosiąść? - spytał Lou.
-Nie. - odpowiedziałam, a Kim kopnęła mnie pod stołem.
-Jasne. - odpowiedziała ona.
Louis nie zraził się moją niechęcią, wręcz przeciwnie. Miałam wrażenie, że jeszcze bardziej ze mną flirtuje. Miałam tego dość. Zjadłam jak najszybciej, połowę zostawiłam, bo straciłam apetyt. Oni cały czas rozmawiali na temat muzyki. Dziwiłam się dlaczego dopiero teraz zaczął zwracać uwagę na Kim. Wcześniej nie wyglądali za bardzo na zaprzyjaźnionych.
-Dobra ja uciekam. - powiedziałam i zaczęłam się zbierać.
-Gdzie? - spytali jednocześnie.
-No zaraz i tak mamy lekcje, a nie chce mi się już tu siedzieć.
-Czekaj, pójdę z Tobą. - powiedziała Kim. -Miło było z Tobą pogadać. - zwróciła się do Lou.
-Może jutro to powtórzymy? - spytał.
-Chętnie. - powiedziała Kim, a ja się załamałam. Nie cierpiałam Lou! Mimo że przez sekundę pomyślałam, że nie jest aż taki zły, to nadal działał mi na nerwy. Nie wiem co on sobie myślał. Że niby polecę na to, że jest w zespole?! Nie doczekanie. Gdy byłyśmy już same, powiedziałam:
-Wiesz, że go nie lubię! Jutro jeszcze mamy jeść z nim lunch?!
-Nie denerwuj się. Kiedyś mi za to podziękujesz. - puściła mi oko.
Ja już tego nie komentowałam. Poszłyśmy pod klasę i czekałyśmy na dzwonek.
***
Dzień minął mi nawet nawet. No gdy nie widziałam Louisa. Do domu dojechałam zmęczona. Nie chciało mi się nawet sprzątać. Lubiłam bałagan. Powtórzyłam sobie do kartkówki i spakowałam na jutro. Położyłam się dosyć wcześnie. Przed snem sprawdziłam fb i tt. Zaczął mnie obserwować Louis! Nawet napisał do mnie:
"Kiedy przestaniesz być taka nie dostępna i pozwolisz zaprosić się przynajmniej na kawę?"
Chciałam mu odpisać, że nienawidzę kawy, ale postanowiłam w ogóle zignorować tę wiadomość. Zamknęłam laptopa i pogrążyłam się w swoich snach.
***
Dziś nie zaspałam. Wyprostowałam włosy, starannie się pomalowałam, założyłam koralowe rurki, białą bokserkę, na to czarną marynarkę i białe baleriny. Wzięłam moją ulubioną torbę w kolorze jasnego brązu. Zeszłam na dół i odpaliłam mojego czerwonego Land Rovera. Dojechałam do szkoły 10 minut przed czasem. Przy wejściu do szkoły stał Louis z jakimiś ludźmi. Gdy mnie zobaczył podbiegł do mnie.
-Widziałaś wiadomość na tt?
-Tak. - rzuciłam i szlam przed siebie.
-To jak? - uśmiechnął się.
-Nie rozumiesz słowa nie?
-No nie przywykłem do odmawiania mi. - pokazał swoje zęby.
-Trudno, twój problem. - nie zwracając na niego uwagi podeszłam do Kim i się z nią przywitałam. Inne dziewczyny patrzyły na mnie tak jakoś dziwnie wrogo.
-Czemu one się tak gapią na mnie? - spytałam.
-Jak to czemu? Przecież one wszystkie marzą o Lou, a Ty się jemu spodobałaś. Jesteś nowa i zawróciłaś mu w głowie, a one nie mogły tego zrobić przez poprzednie dwa lata.
-O aha. Ale niech się nie martwią. Ja tam na niego uwagi nie zwracam.
-Yhym, zobaczymy. - powiedziała.
Na chemii napisałam wszystko. Chciałam nawet pomóc Louisowi, bo widziałam, że nic nie umiał, ale nauczycielka kazała usiąść mi przy biurku i tam pisać. Gdy wróciłam do ławki, powiedziałam:
-Sory, że Ci nie pomogłam.
-Spoko, trudno najwyżej dostanę jedynkę. - powiedział, ale nawet się tym nie przejmował.
Nie miał mi za złe, ale o dziwo nawet słowem się do mnie nie odezwał do końca lekcji.
----------------------------
W tym opowiadaniu Kim jest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz