czwartek, 20 września 2012

ROZDZIAŁ 45


-Mówiłam Ci, abyś uważał! - wydarłam się na Louisa.
-To nie moja wina, że ten kot wbiegł nam na drogę.
-Nie nam, tylko Tobie, bo Ty prowadziłeś. To zamiast drzeć się na mnie i prowadzić bezsensowne gadanie o dziecku trzeba było patrzeć jak jeździsz! - byłam na niego wściekła.
-Oj już przestań. Co teraz zrobimy? - spytał.
-Trzeba go pochować, no nie zostawisz tak rozjechanego kota. - powiedziałam.
-Ale gdzie? Nie mam przecież łopaty.
-To owiń go czymś, włóż do bagażnika i zrobimy mu pogrzeb w naszym ogródku.
-A nie lepiej gdzieś w parku?
-Nie, przejechałeś go, to będzie Ci codziennie przypominał, ze jesteś fatalnym kierowcą.
-Ale w co mam go owinąć?
-W bagażniku na pewno masz jakieś szmaty. - wsiadłam do samochodu i czekałam, aż Louis wreszcie zapakuje tego kota. Biedne małe stworzenie, nie było niczemu winne.
W końcu Louis usiadł na miejscu kierowcy i dalszą drogę jechaliśmy w ciszy. Zastanawiałam się nad tym co powiedział. Może miał rację, że Leah powinna mieć rodzeństwo? Może ja naprawdę jestem egoistką? Hmm.. Teraz, gdy jesteś z Lou, myślę, że mogłabym mieć jeszcze jedno dziecko z nim może nawet trójka mogłaby być. Ale dopiero za 6 lat.
Dojechaliśmy do domu chłopaków, zaczęłam pakować nasze ciuchy. Chłopcy o nic nie pytali, bo na pewno wiedzieli co się święci już od dłuższego czasu.
Gdy byliśmy już gotowi ucałowałam Harrego, Nialla, Zayna i Liama i zabraliśmy spod ich opieki Leah i pojechaliśmy do własnego już domu. Louis cały czas się nie odzywał.
-Chcę mieć z Tobą dzieci. Ale dopiero za 6 lat. Obiecuję, że potem możemy mieć ich jeszcze piątkę, ale wytrzymaj jeszcze trochę.
-Obiecujesz, że będziemy mieć więcej niż dwójkę? - widziałam, że mu się poprawił humor.
-Obiecuję.
-Tak więc spełni się jedno z moich marzeń. Będę trenował swoją własną drużynę piłkarską.
-Nie przesadzaj. - zaśmiałam się.
-Tak na poważnie to chciałbym jeszcze bliźniaki.
-A ja chcę, aby nasze kolejne dziecko było zdrowe. - uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po kolanie.
-Dziś wypróbujemy to nasze nowe łóżko, mówię Ci jest super. - poruszył śmiesznie brwiami.
-Nie wątpię. - obróciłam się do tyłu i spojrzałam na Leah.
-Patrz, zasnęła. - rozczuliłam się na jej widok.
-Nie mogę, bo nie chcę znowu wjechać  w kota. - odparł mój małżonek.
-Aha, to zrobię zdjęcie. - wyciągnęłam swój telefon i porobiłam kilka fotek naszej córce.
Dojechaliśmy na miejsce po półgodzinie, zanieśliśmy Leah do jej pokoju, a potem zaczęliśmy układać w garderobie ubrania.
-Jezu, kobieto ile Ty tego masz? - spytał Louis.
-Nie mniej niż Ty. - zaśmiałam się. -Ja to skończę, idź zakop tego kotka.
-Muszę? - zrobił minę zbitego psa.
-Tak! - pocałowałam go, a on poszedł.
Gdy wrócił, by bardzo smutny. Widziałam, że było mu żal, że zabił niewinne stworzenie.
Podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Potem oplotłam swoje ręce wokół jego szyi i spytałam:
-To co idziemy wypróbować to nasze łóżko?
-Jasne. - podskoczył z radości, wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni. Ach te noce z Tomlinsonem ... Z moim Tomlinsonem oczywiście.

4 komentarze:

  1. Biedny kiciuś. :((
    Harry się obrazi na Lou, bo zabił Pussy'ego.
    No to robimy chrzest bojowy łóżka :D
    Czekam na ciąg dalszy.


    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział i czekam na nn ;*
    Harry chyba się załamie ;p

    OdpowiedzUsuń