czwartek, 13 września 2012

ROZDZIAŁ 42


dwa dni później

Pojechaliśmy z Louisem po zakupy na urodziny naszej córeczki. Kupiliśmy jej chodzik, mnóstwo zabawek, ubranek, a na imprezę serpentyny, balony, czapeczki, talerzyki, łyżki, a tort Louis zamówił już wcześniej. Jednak ten mój mąż potrafił czasem pomyśleć. Gdy wracaliśmy zauważyłam, że jedziemy nie tą drogą co zwykle.
-Czemu jedziesz jakoś inaczej? - spytałam.
-Podobno ta droga jest szybsza, chciałem to sprawdzić. - uśmiechnął się. - Ładne są te domy, prawda? - powiedział i zwolnił.
-No, podobają mi się. - uśmiechnęłam się. - Ale jedź szybciej, bo nas nowy rok zastanie. - zaśmiałam się. Lou przyspieszył.
-Trzeba teraz to wszystko udekorować. Ja jutro nie idę do szkoły, mam już wszystko pozaliczane do stycznia. A Ty?
-Ja też. Jutrzejszy dzień jest tylko i wyłącznie dla naszej córki. No i noce dla Ciebie. - poruszył śmiesznie brwiami.
-Tomlinson Ty zboczeńcu! - zaśmiałam się. - Wiesz, ja tak sobie myślałam, że jednak fajnie by było gdyby Leah miała rodzeństwo.
-No to co już dziś się staramy? - przerwał Louis.
-Nie, no co Ty. Chcę skończyć studia, mieć jakieś dwa lata praktyk. Więc za jakieś 6 lat zostaniesz ponownie ojcem. Nasza Leah będzie już większa, będzie mi trochę pomagała, nauczy się odpowiedzialności.
-Nauczyła by się bardziej gdyby w wieku 7 lat miała już dwójkę rodzeństwa. Ale okej, jeżeli tak bardzo chcesz poczekać to okej.
-Wiedziałam, że się zgodzisz. - ucałowałam go w policzek. - Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. - uśmiechnął się.

nazajutrz

-Niech żyje nam! A kto? LEAH ! - krzyknęli wszyscy. Każdy zaczął klaskać, a nasza córka zaczęła się śmiać  Siedziała w swoim krzesełku i dotykała palcami całego tortu. Umazała sobie całą twarz, i wyglądała jak panda. Moi rodzice niestety nie mieli jak przylecieć, ale wszystko nagraliśmy, żeby mogli chociaż tak zobaczyć pierwsze urodziny swojej wnuczki. Było dużo znanych osób takich jak Olly Murs, którego widziałam ze dwa razy w życiu, Ed Sheeran, chłopaki z BTR i wiele, wiele innych. Nawet nie wiedziałam, że Louis zaprosił tylu gości. Z dekoracjami męczyliśmy się do 3 w nocy.
Około 19 wszyscy  zaczęli się zbierać. Została tylko Danielle z Kim no i oczywiście chłopcy. Oni wzięli małą i bawili się z nią, a my zaczęłyśmy sprzątać.
-I jak tam z Liamem? - spytałam Dan, gdy byłyśmy w kuchni.
-Niby okej, ale trzymamy się na dystans. - posmutniała.
-Uwierz mi, ze wrócicie do siebie. On Cię kocha i prędzej czy później to zrozumie.
-Myślisz? - popatrzyła na mnie badawczo.
-Jasne. - odparłam.
-Ja też tak sądzę. - wtrąciła się Kimberlly.
-Za jakieś dwa tygodnie chcemy zrobić chrzciny, ale nie wiem czy nam się to uda. Louis chce jak zwykle wszystko spontanicznie zrobić. Ale nie zmienia to faktu, że nadal chcemy, abyście z Liamem zostali jej rodzicami chrzestnymi.
-Jasne. Kocham tę małą jak własną córkę. - uśmiechnęła się moja przyjaciółka.
-Ciekawe co powiesz jak będziesz ją miała. - zaśmiałam się.
-To wtedy chyba nie opiszę swoich uczuć ze szczęścia. - zawtórowała mi.
Gadałyśmy tak do późnego wieczora. Gdy wszyscy już wyszli zmęczeni z Louisem i z naszą córką zasnęliśmy na kanapie.
-------------------

Przepraszam, że tak rzadko, liceum jest bardzo ciężkie, ale nie jest tak źle. Chcę się teraz postarać, bo wszystkie przedmioty ścisłe odpadną mi już po pierwszej klasie i te oceny, które zdobędę w tym roku, będą na moim świadectwie maturalnym. Nie mogę przynieść wstydu, więc uczę się już teraz. Postaram dodać coś na weekend.
mój twitter: cocaine1309
follow me = follow you

kissonme

xx

1 komentarz: