poniedziałek, 9 lipca 2012

ROZDZIAŁ 32


2 miesące później

-Louis spakowałeś wszystko? Masz bilety, nasze paszporty, bagaże podręczne? - spytałam po raz enty dziś mojego męża.
-Tak. - powiedział z udawanym spokojem.
Tak to jest, gdy się wyjeżdża całą rodziną. Przyjęli mnie do szkoły, na razie szło mi bardzo dobrze. Akurat było wolne, więc mogliśmy polecieć do Polski, do mojej rodziny. Święta mieliśmy spędzić tutaj, co było dla mnie smutne, ale musiałam się z tym pogodzić.
-Możemy już jechać, chodź. - powiedział do mnie Lou.
-Dobra tylko pożegnam się ze wszystkimi. - odparłam i pobiegłam do salonu.
-Ems spóźnimy się!
-To tylko chwila. - odparłam.
Podeszłam do wszystkich, po raz kolejny powiedziałam, co zostawiłam im w lodówce.
-Kochamy Cię, ale chyba na was już pora. - powiedział Harry.
-Chyba na koniec chcesz oberwać. - powiedziałam.
-Żartowałem. - zaśmiał się.
Przytuliłam się do Danielle, która obiecała razem z Kim, że będą ich pilnować.
-Uważajcie na siebie. - powiedziała przyjaciółka.
-Jasne, wy też. - uściskałam ją. Mogłam ją ściskać do woli, jak się okazało, nie była w ciąży.
Podeszłam do Kimberlly, która siedziała obok Zayna. Przytuliłam ją i chwilę tak trwałyśmy.
-Ems na prawdę się spóźnimy! - poganiał mnie Lou.
-Już idę! - krzyknęłam.
Przytuliłam jeszcze wszystkich i poszłam do wyjścia. Weszliśmy do taksówki, która zawiozła nas na lotnisko. Przeszliśmy przez różne odprawy, dobrze tylko, że nasza córka spała. Oczywiście bez fanek i reporterów się nie obyło.
Gdy siedzieliśmy już w samolocie, Louis zaczął zamawiać jedzenie.
-Ty się z Niallem na żołądki zamieniłeś? Jesz jak nie wiem. - powiedziałam zdegustowana.
-Nie, po prostu nie jadłem śniadania, bo nie zdążyłem, a Ty nie raczyłaś zrobić kanapek na drogę. - odgryzł się.
Miał rację. Zrobiłam im wszystkim jedzenia na tydzień, a dla nas zapomniałam coś zrobić na drogę.
-Przepraszam, jestem strasznie zakręcona. - powiedziałam.
-Nie przesadzaj. Patrz na naszą córkę. - wskazał na nią.
-Wiem, jest śliczna. - odparłam.
-Po Tatusiu. - powiedział Lou.
-Chciałbyś. - wystawiłam mu język.
-Jesteś ładna, ale akurat ona jest do mnie podobna.
-Błagam Cię, chyba oczu nie masz.
-Jak tak bardzo chcesz to możemy postarać się o rodzeństwo dla Leah. Następne dziecko, na pewno będzie podobne do Ciebie. - szepnął mi do ucha.
-Lou! - krzyknęłam. -Nie chcę mieć więcej dzieci. - powiedziałam cicho.
-Ale dlaczego? - zaczął się dopytywać.
-Musimy o tym teraz rozmawiać?
-Tak.
-Bo mam teraz szkołę i w ogóle. Może za jakieś kilka lat, ale na pewno nie teraz.
-Obiecaj mi, że Leah nie będzie jedynaczką. Wiesz, że chciałbym mieć też synka. - powiedział spokojnie.
-A co jeśli drugie dziecko też będzie dziewczynką? - spytałam.
-To będziemy się starać, dopóki nie będzie chłopczyka. - powiedział.
-I chcesz, abym była wielka, gruba z rozstępami tak?
-Nigdy taka nie będziesz. - pocałował mnie w policzek. - A nawet gdyby, to będę Cię tak samo kochał. Liczy się to co masz w środku, a nie na zewnątrz.
-Oh Lou, nie słodź mi tak. - powiedziałam i pocałowałam mojego męża w usta.

7 komentarzy: