piątek, 22 lutego 2013

ROZDZIAŁ 66


2 tygodnie później

Nie spuszczam Matta z oka. Tak samo i Leah, bo boję się o ich bezpieczeństwo. Nadal nie wiadomo kto pomagał Ann'ie, ona nie chce puścić pary z gęby. W nocy miewam koszmary, budzę się zlana potem i idę do pokoju Leah sprawdzić czy jest i jak zwykle zakładam w naszej sypialni do łóżeczka syna czy spokojnie śpi.
Dziś wybieraliśmy się na urodziny Lottie. Kupiliśmy jej torebkę, portfel i jakieś ciuchy. Miałam nadzieję, że jej się spodobają, bo nasze kontakty były zawsze napięte. Miała mi za złe, że odebrałam jej brata, chociaż to nie była prawda. Fakt, za szybko wszystko się potoczyło, ale niczego nie żałuję, przecież mam przy sobie najlepszego mężczyznę pod słońcem.
-Skarbie, możemy już jechać? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Louisa.
-Tak. - uśmiechnęłam się i wstałam od stołu, aby narzucić na siebie kurtkę.
Dzieci siedziały już  w samochodzie, pozapinane w fotelikach.
Matthew miesiąc od narodzin bardzo urósł, jest moim drugim oczkiem w głowie. Leah jest już coraz starsza i ma te swoje humorki, pomimo że skończy dopiero sześc lat.
-Chciałabym przejść na dietę. - zakomunikowałam nagle.
-Po co? Nie jesteś gruba. Owszem przybyło Ci trochę po ciążach, ale to nie wiele. - powiedział mąż. Kochałam go za jego szczerość.
-Myślisz? A co sądzisz o następnej ciąży?
-Kolejne dziecko? Nie za szybko? - zaśmiał się.
-No wiesz, chciałabym, aby nasza rodzina była większa. - odpowiedziałam.
-Mam już syna i córkę i nie chcę mieć więcej dzieci. - powiedział spokojnie Lou.
-Co?! Przecież Ty sam nalegałeś na drugie dziecko. Chciałeś mieć ich więcej. - zarzuciłam mu.
-Gdyby Matthew był dziewczynką to nadal byśmy się starali. - odpowiedział.
-O co? O syna? - wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.
-No tak.
-Aha, czyli jak masz syna to najważniejsze. Wiesz co? Zachowujesz się jak te Araby co tylko synów uznawają. - popatrzyłam na niego z pogardą. -Fajnie by było mieć kolejnego dzidziusia. Nie chcę tego zaraz, ale za jakiś rok, dwa.
-Pomyślimy skarbie.
-Obiecujesz? - spytałam.
-Tak.
-Ja nie chcę mieć już rodzeństwa. - do naszej rozmowy wtrąciła się Leah.
-Dlaczego? - spytałam.
-Widzisz córka mnie popiera. - pochwalił ją ojciec.
-Cicho bądź. - powiedziałam do Louisa. - Czemu skarbie?
-Bo teraz jak jest znów Matthew, to tylko koło niego skaczecie, a ja się nie liczę. Mieliśmy iść do zoo, nie poszliśmy, bo jak zwykle Matt! - wybuchła córka.
-Masz rację, obiecuję, że się to zmieni, ale co do rodzeństwa to zapewniam Cię jeszcze będziesz je mieć  - odpowiedziałam.
-Wcześniej nie chciałaś mieć tak licznej rodziny. Sam długo namawiałem Cię na kolejne dziecko i w sumie na nowo zadecydował za nas los. Skąd ta zmiana? - zaśmiał się.
-Po prostu po tym co się zdarzyło, uważam, że powinniśmy mieć kolejne dziecko, aby nas wzmocnić. Louis proszę.
-Przedyskutujemy to. - powiedział.
-Świetnie. - powiedziałam i przez resztę drogi siedziałam w milczeniu.

6 komentarzy:

  1. Cudowny jak zawsze / natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie! codziennie wchodzę na twojego bloga czy nie ma nowych rozdziałów i doczekałam sie:) Jak zwykle świetny:) czekam jeszcze na nowy rozdział na blogu o Harrym;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że jest trochę wiernych czytelniczek :)

      xx

      Usuń
  3. Rozdział jak zawsze świetny. :D
    Ems chce mieć więcej dzieci? Spoko, jestem za. :)
    Czekam na kolejny.


    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń