środa, 30 maja 2012

ROZDZIAŁ 27


Chciałam, aby się z nami skontaktował, a nie odebrałam. Głupia jestem. Zadzwoniłam jeszcze raz.
-Powiedz mi co to znaczy ten list ?! - krzyknął na wstępie. - Wracam do domu po trzech miesiącach z myślą, że w końcu zobaczę swoją córkę i żonę, a was nie ma! - darł się jak opętany. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
-Jak się nie zamkniesz to nie będę z Tobą rozmawiała. - warknęłam.
-Powiesz mi wreszcie co Ci strzeliło do głowy? - spytał oschle.
-Napisałam Ci wszystko w liście. - odpowiedziałam.
-Nie rozumiem Cię. Przecież wiesz, że jesteście dla mnie najważniejsze.
-Nie Louis. Przez trzy miesiące nawet nie spytałeś o Leah. A każda nasza rozmowa kończyła się kłótnią. Ty się dobrze bawiłeś, a ja siedziałam w domu z dzieckiem.
-To była ostatnia tak długa trasa. - powiedział cicho.
-Na razie zostajemy w Polsce. Może zapiszę się tutaj na studia to zostaniemy na trochę. - mówiłam spokojnie.
-Jak sobie wyobrażasz 5 lat osobno? - zapytał z drwiną.
-Co za różnica czy trzy miesiące czy pięć lat? Ciebie i tak już nic nie obchodzi. Idź sobie do tych panienek ze zdjęć. A co zrobiłeś z obrączką? Wyrzuciłeś? - teraz to ja drwiłam.
-Zostawiłem w pokoju ... - jego głos był cichy. - Ale tylko raz. - dodał.
-Yhym. Na żadnym wywiadzie nie masz obrączki, na koncertach też. Nie rób ze mnie głupiej. Więc będzie lepiej dla Leah jak nie będzie Cię znała. Może jestem egoistką, ale po co jej tatuś, który nawet nie chce jej poznać, a jak jest to cztery dni i już go nie ma? - dodałam.
-Ems to nie tak. Kocham Was, ale to dla mnie za wcześnie, po prostu jest tego za dużo. - zaczął się przede mną otwierać.
-A co ja mam powiedzieć? Ty spełniasz swoje marzenia, a ja nie. I powiem Ci coś jeszcze. Zostaję w Polsce, pójdę na studia, a mama mi pomoże. Przynajmniej tutaj kogoś mam. Ciebie już nie potrzebuję. Jeżeli będziesz chciał rozwodu dam Ci go. - mój monolog przerwał płacz córki. - Muszę kończyć, cześć. - rozłączyłam się.
Łzy napłynęły mi do oczu. To nie tak miało być. Mieliśmy być szczęśliwi, a wszystko się sypie ... Przytuliłam małą do siebie i położyłam się z nią w moim łóżku. Tak zasnęłyśmy.
***
Obudził mnie śmiech Leah. Spojrzałam na nią. Była taka krucha i delikatna. Pocałowałam ją i wstałam. Musiałam ją przebrać i nakarmić. Gdy się z tym uporałam zeszłam z nią na dół. Przywitałam się z mamą. Tata był w pracy.
-Zostajemy tu na stałe. - powiedziałam do rodzicielki. - Pomożesz mi? - spojrzałam na nią.
-Jeżeli taka jest Twoja decyzja to oczywiście, że Ci pomogę. Tylko przemyśl wszystko dwa razy. - odpowiedziała.
-Mamo on ma to ewidentnie gdzieś. Jest mój samochód? Chciałabym dzisiaj pojechać złożyć papiery na uczelnię żeby zacząć od nowego roku i na treningi, bo chciałabym powrócić grac w piłkę nożną i siatkówkę.
-Tak jest, stoi w garażu. Ale jak to sobie wyobrażasz? - spojrzała na mnie mama.
-Normalnie. Nie będę na treningach 4 razy w tygodniu tylko 2. Raz siatkówka, a raz nożna. Potem studia. Idę na farmację. - powiedziałam.
-Okej, jak chcesz. Pomogę Ci.
-No i znajdę oczywiście pracę. - dodałam.
-Nie ma mowy. Masz dziecko i ono jest najważniejsze, pieniędzmi się nie przejmuj. - powiedziała mama i nas przytuliła. Leah zaczęła się śmiać.
-Dobra idziemy. Pojadę z nią do babci i cioci. - powiedziałam.
-Dobrze, ale pamiętaj żebyś jej nie przemęczała.
-Wiesz, że ona ma energię jak ja i .... - nie dokończyłam, bo momentalnie zrobiło mi się przykro.
-Wiem. Idź się ogarnij ja się nią zajmę . - wzięła z moich rąk małą, a ja poszłam na górę. Związałam moje długie włosy w kitkę, lekko się pomalowałam, założyłam rurki i bokserkę. Nie byłam aż tak gruba po tej ciąży, chociaż przydało by mi się zrzucić parę kilko. Gdy byłam gotowa, spakowałam ciuszki Leah, smoczki, pampersy, grzechotki. Byłam już gotowa. Wzięłam fotelik, a torbę wzięłam na ramię. W kuchni postawiłam to na ziemię, a córkę wzięłam na ręcę. Ubrałam ją i włożyłam w fotelik. Poszliśmy do garażu, zapięłam ją i usiadłam na miejscu kierowcy.
Pojechałam najpierw do cioci. Byłam wniebowzięta. Cały czas mówiła, że Leah jest śliczna. Potem pojechałam do Babci. Ta też się nią zachwycała.
-Ale co to za imię. Leah. - ledwo wypowiedziała.
-Myślałam, że będziemy mieszkać w Londynie i byłoby jej łatwiej. A po za tym i tak nosi brytyjskie nazwisko.
-Ty też, a masz polskie imię. - zniesmaczyła się babcia.
-Ale tam używam Emily. - powiedziałam. - Zbieramy się. Mała zaraz idzie spać  a potem jadę z nią na trening. - powiedziałam i zaczęłam ubierać małą.
-Po co ona Ci na treningu? - zapytała babcia.
-Chcę odwiedzić trenera, chcę zobaczyć co się zmieniło.
Wyszłyśmy z Leah i pojechałyśmy do domu. W drodze powrotnej moje dziecko zasnęło w samochodzie. Zrobiłam jej zdjęcie tak słodko wyglądała. Gdy byłyśmy już w pokoju delikatnie ją rozebrałam i położyłam do łóżeczka. Sama weszłam na laptopa i wrzuciłam zdjęcie śpiącej Leah na twittera, z dopiskiem "każdy dzień spędzony z Tobą nigdy nie jest zmarnowany. Kocham Cię córeczko.". Od razu wszyscy pisali, że jest słodka, piękna, że jest podobna do Lou. Ale on nie raczył czegoś napisać pod tym zdjęciem. Pisał z fanami, a mnie miał gdzieś. Trudno. Damy sobie radę bez niego.

4 komentarze:

  1. jaki świetny rozdziała aż sie popłakałam :)
    już czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooooow.. Dziewczyno ja Cię normalnie kocham. Chyba nigdy nie czytałam tak świetnego bloga. Zapowiadało się tak kolorowo, a teraz wszystko się psuje.. Mam nadzieję, że zmieni się to :). Czekam na kolejny rozdział, uwielbiam Cię! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. też Cię kocham <3

    jutro prawdopodobnie dodam. <3

    xx

    OdpowiedzUsuń