-Usiądź. – wskazałam Louisowi wózek inwalidzki.
-Przecież umiem chodzić. – prychnął.
-Wiem przecież, ale jesteś za słaby, nie marudź, tylko siadaj. – zganiłam go.
-Okej. – odpowiedział i po chwili jechaliśmy na oddział ginekologiczny.
Ja też jeszcze leżałam w szpitalu, ale ubłagałam pielęgniarki, abym to ja mogła zabrać Louisa do dzieci.
-Wszyscy się tak na mnie dziwnie patrzą. – stwierdził.
-Wiesz, nie codziennie widzi się Louisa Tomlinsona w piżamie i lekko nieogolonego. – odparłam.
-W sumie też fakt, ale to też żadna ciekawostka. – powiedział.
-Wiesz ile tu fanek krzyczało? Co ja gadam, do tej pory stoją od szpitalem. Wczoraj wyszłam do nich, nie robiłam zdjęć, ale pewnie już krąży po sieci fotka, w piżamie.
-Pewnie tak. – zaśmiał się Lou. – Daleko jeszcze?
-Marudzisz gorzej niż Leah. – zganiłam go.
-No co? Nie mogę doczekać się, aż zobaczę swoje dzieci!
-No dobra, rozumiem tę Twoją ekscytację. Zaraz będziemy.
Przejechaliśmy jeszcze przez oddział kardiologiczny i byliśmy na miejscu. Wjechaliśmy do sali, w której znajdowali się nasi synowie. Obaj byli podłączeni do kilku aparatur, bo mieli problemy z oddychaniem, jak to wcześniaki. Lekarze mówią, że nie długo pozbędą się tych kabli.
-Boże, jacy oni mali. – powiedział mój mąż.
-Jak na wcześniaków źle nie jest. Harry waży 2100 gram, a Daniel 1900.
-Śliczne wybrałaś imiona. Boże, jak ja żałuję, że nie mogłam być przy ciąży. – posmutniał.
-Byłeś cały czas. Mówiłam Ci o każdym USG, kładłam rękę na brzuchu, gdy zaczęli kopać. Uwierz mi, dawali czadu. – zaśmiałam się.
-Mogę ich dotknąć? – popatrzył na mnie.
-To także Twoje dzieci, nie pytaj mnie o to. – pogłaskałam go po policzku.
Louis powoli włożył rękę przez jeden z otworów. Pogłaskał Daniela, tego młodszego o całe pół godziny.
-Jacy oni są podobni. – tym razem zaczął głaskać Harrego.
-Yhym. – uśmiechnęłam się. – A jacy silni. Mają to po Tobie.
-Ty też jesteś wytrzymała. – odparł.
-Wiem, ale nie tak jak Ty. Louis, gdyby Ci się coś wtedy stało, gdybyś Ty… - jąkałam się.
-Nie kończ, nic mi już nie jest, niedługo znowu będę w domu i będziemy wychowywać nasze dzieci.
-Pamiętasz jak rodziła się Leah? - zmieniłam temat.
-Tak. – zaśmiał się. – Twoją nadąsaną minę, gdy przyjechałem do szpitala. - Znowu przegapiłem poród! Obiecuję, że na następnym będę.
-A będzie następny? – zaśmiałam się.
-A nie?! Przecież musimy mieć liczną rodziną.
-Nie sądzisz, że czwórka dzieci to już wystarczająco dużo? Nie chcę być jak worek treningowy. Teraz mam już kilka rozstępów. – posmutniałam.
-Dla mnie zawsze będziesz piękna. – powiedział i objął mnie w biodrach.
-Yhym, ciekawe co powiesz za dwadzieścia lat, gdy będę już stara.
-My nigdy nie będziemy starzy! – zaśmiał się. - Z resztą, jesteś najważniejsza, razem z dzieciakami.
-Ty też. – pocałowałam go w usta.
-Kocham Cię. – szepnął.
-Ja Ciebie też. Zawsze i na zawsze. – oparłam głowę o jego głowę i razem podziwialiśmy nasze wspaniałe dzieci.
-Przecież umiem chodzić. – prychnął.
-Wiem przecież, ale jesteś za słaby, nie marudź, tylko siadaj. – zganiłam go.
-Okej. – odpowiedział i po chwili jechaliśmy na oddział ginekologiczny.
Ja też jeszcze leżałam w szpitalu, ale ubłagałam pielęgniarki, abym to ja mogła zabrać Louisa do dzieci.
-Wszyscy się tak na mnie dziwnie patrzą. – stwierdził.
-Wiesz, nie codziennie widzi się Louisa Tomlinsona w piżamie i lekko nieogolonego. – odparłam.
-W sumie też fakt, ale to też żadna ciekawostka. – powiedział.
-Wiesz ile tu fanek krzyczało? Co ja gadam, do tej pory stoją od szpitalem. Wczoraj wyszłam do nich, nie robiłam zdjęć, ale pewnie już krąży po sieci fotka, w piżamie.
-Pewnie tak. – zaśmiał się Lou. – Daleko jeszcze?
-Marudzisz gorzej niż Leah. – zganiłam go.
-No co? Nie mogę doczekać się, aż zobaczę swoje dzieci!
-No dobra, rozumiem tę Twoją ekscytację. Zaraz będziemy.
Przejechaliśmy jeszcze przez oddział kardiologiczny i byliśmy na miejscu. Wjechaliśmy do sali, w której znajdowali się nasi synowie. Obaj byli podłączeni do kilku aparatur, bo mieli problemy z oddychaniem, jak to wcześniaki. Lekarze mówią, że nie długo pozbędą się tych kabli.
-Boże, jacy oni mali. – powiedział mój mąż.
-Jak na wcześniaków źle nie jest. Harry waży 2100 gram, a Daniel 1900.
-Śliczne wybrałaś imiona. Boże, jak ja żałuję, że nie mogłam być przy ciąży. – posmutniał.
-Byłeś cały czas. Mówiłam Ci o każdym USG, kładłam rękę na brzuchu, gdy zaczęli kopać. Uwierz mi, dawali czadu. – zaśmiałam się.
-Mogę ich dotknąć? – popatrzył na mnie.
-To także Twoje dzieci, nie pytaj mnie o to. – pogłaskałam go po policzku.
Louis powoli włożył rękę przez jeden z otworów. Pogłaskał Daniela, tego młodszego o całe pół godziny.
-Jacy oni są podobni. – tym razem zaczął głaskać Harrego.
-Yhym. – uśmiechnęłam się. – A jacy silni. Mają to po Tobie.
-Ty też jesteś wytrzymała. – odparł.
-Wiem, ale nie tak jak Ty. Louis, gdyby Ci się coś wtedy stało, gdybyś Ty… - jąkałam się.
-Nie kończ, nic mi już nie jest, niedługo znowu będę w domu i będziemy wychowywać nasze dzieci.
-Pamiętasz jak rodziła się Leah? - zmieniłam temat.
-Tak. – zaśmiał się. – Twoją nadąsaną minę, gdy przyjechałem do szpitala. - Znowu przegapiłem poród! Obiecuję, że na następnym będę.
-A będzie następny? – zaśmiałam się.
-A nie?! Przecież musimy mieć liczną rodziną.
-Nie sądzisz, że czwórka dzieci to już wystarczająco dużo? Nie chcę być jak worek treningowy. Teraz mam już kilka rozstępów. – posmutniałam.
-Dla mnie zawsze będziesz piękna. – powiedział i objął mnie w biodrach.
-Yhym, ciekawe co powiesz za dwadzieścia lat, gdy będę już stara.
-My nigdy nie będziemy starzy! – zaśmiał się. - Z resztą, jesteś najważniejsza, razem z dzieciakami.
-Ty też. – pocałowałam go w usta.
-Kocham Cię. – szepnął.
-Ja Ciebie też. Zawsze i na zawsze. – oparłam głowę o jego głowę i razem podziwialiśmy nasze wspaniałe dzieci.
----------------------------
Tego to się chyba nikt nie spodziewał. Dziś mija dokładnie rok odkąd zaczęłam pisać to opowiadanie. Dokładnie 20 marca 2012 o godzinie 21:31. Muszę Wam przyznać, że z ciężkim sercem napisałam ten epilog, ale wszystko się kiedyś kończy i trzeba żyć dalej. To był najpiękniejszy rok jaki mogłam przeżyć.
Do tej pory liczba wyświetleń tego bloga wynosi: 16944
Liczba komentarzy od Was: 217
Mój blog był wyświetlany w Polsce, Francji, Rosji, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Izraelu, Norwegii, Hiszpanii, Litwie.
Dzięki temu opowiadaniu poznałam Oliwię, którą kocham całym sercem i wiem, że mogę jej zawsze zaufać, powiedzieć o wszystkim co mnie trapi, mimo tego, że czasami jestem strasznie dla niej niedobra.
unromanticgirl też chciałam podziękować, komentowała każde moje wypociny. Dziękuję skarbie <3
Do tej pory liczba wyświetleń tego bloga wynosi: 16944
Liczba komentarzy od Was: 217
Mój blog był wyświetlany w Polsce, Francji, Rosji, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Izraelu, Norwegii, Hiszpanii, Litwie.
Dzięki temu opowiadaniu poznałam Oliwię, którą kocham całym sercem i wiem, że mogę jej zawsze zaufać, powiedzieć o wszystkim co mnie trapi, mimo tego, że czasami jestem strasznie dla niej niedobra.
unromanticgirl też chciałam podziękować, komentowała każde moje wypociny. Dziękuję skarbie <3
I chcę podziękować każdej z Was, z osobna. Jesteście wspaniałe. Życzę Wam, abyście dążyły do celu, dalej miały marzenia, bo one prędzej czy później się spełnią.
Kocham Was i jeszcze raz dziękuję za najwspanialszy rok w życiu,
Kocham Was i jeszcze raz dziękuję za najwspanialszy rok w życiu,
Wasza
kissonme
xx