wtorek, 14 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 38


Zabraliśmy Pheobe i Daisy do Nas do domu. Całą drogę w samochodzie nie odezwałam się do Louisa ani słowem. Rozmawiałam z dziewczynkami na temat koni, bransoletek i paznokci.
-A zrobisz nam takie ładne bransoletki? - spytała Pheobe.
-I paznokcie też? - dodała Daisy.
-Jeżeli Leah będzie spała to Wam zrobię. - zaśmiałam się.
-Spokojnie ja się nią zajmę. - wtrącił się Lou.
-Ty się już nie fatyguj. - skarciłam go wzrokiem.
-O co Ci chodzi? - spytał z wyrzutem.
-Nie wiesz? - popatrzyłam na niego.
-Porozmawiamy w domu. - zakończył rozmowę. I dobrze, nie chciałam, aby dziewczynki przysłuchiwały się naszej kłótni.
Dochodziła już 17. Marzyłam, aby być już w domu i przytulic moją córeczkę.
-Jutro zostaniecie chwilę z Danielle, bo ja muszę iść na uczelnię, ale jak tylko wrócę od razu będziemy robić tylko babskie rzeczy. - odwróciłam się do nich.
-A będziemy mogły opiekować się Leah? - spytała Daisy.
-Jasne, że tak. Będziecie mogły nawet wyjść z nią do ogrodu, żeby chwilę się pobawić. - uśmiechnęłam się do nich.
-A w wózku też będziemy mogły ją zabrać? - tym razem spytała mnie Pheobe.
-Tak, ale jak wyjdziemy we trzy na spacer, bo niestety paparazzi zaraz was roztargają, jak wygłodniałe zwierzęta. - posmutniałam.
-Dobre i to. - powiedziały dziewczynki i przybiły sobie piątkę.
-Drogie Panie, jesteśmy na miejscu. - powiedział Louis. Gdy zaparkował w garażu, jak torpeda wybiegłam z samochodu i czym prędzej udałam się do domu, aby zobaczyć córkę.
-Już wróciliście? - powitała mnie Danielle.
-A to źle? - spytałam.
-Myślałam, że trochę dłużej pobawimy się z Liamem w rodziców, chociaż nie wiem czy on był długo tatą dla Leah. Wiecznie musiał gdzieś jechać. - skarciła go wzrokiem ciemnowłosa. -Już wiem jak się czujesz. - poklepała mnie po ramieniu przyjaciółka.
-Przyzwyczaiłam się. - dodałam sucho.
-Coś się stało? - spytała.
-Byliśmy w domu Louisa i wchodzimy, a w kuchni siedzi Eleanor. Nie miałabym nic przeciwko, ale wpadli sobie w ramiona jak ukochani i jeszcze odliczali dni kiedy się zobaczą. Mało tego. On wiedział, że ona tam będzie, a mnie nawet nie uprzedził. - powiedziałam w skrócie i szeptem przyjaciółce.
-Na prawdę ?! - krzyknęła.
-Co? - spytał Lou, gdy razem z dziewczynkami weszli do domu.
-No yy ... czy na prawdę byliście w tym hotelu, o którym opowiadałam Emilly. - próbowała wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
-Tak, na prawdę. - uśmiechnęłam się do niej i dziękowałam, że mnie nie wydała. Od razu by się zaczęło, że wszystko jej mówię. - Gdzie moja kruszyna? - spytałam.
-Bawi się z Liamem. - poszliśmy do salonu. Oni tak słodko razem wyglądali.
-Chciałabym ją ochrzcić, w sumie oboje byśmy chcieli. - spojrzałam na Louisa. Mimo że byliśmy pokłóceni, to chciałam mieć tę rozmowę już za sobą. - I doszliśmy wspólnie do wniosku, że chcielibyśmy, abyście byli rodzicami chrzestnymi naszej Leah. - uśmiechnęłam się do zakochanej pary.
-Serio? - spytał Liam.
-A czy ja żartuję? - zaśmiałam się i oparłam ręce na biodrach.
-Jest nam bardzo miło z tego powodu. - powiedziała Danielle. - Oczywiście, że się zgadzamy.
-Bez dwóch zdań. - dodał jej chłopak.
Przytuliliśmy się i resztę dnia spędziliśmy w salonie. Dziewczynki nie odrywały się od Leah, ja w sumie też. Gdy tylko mogłam tuliłam ją, albo dawałam buzi w kark, tak jak zawsze robiła mi mama, gdy byłam mała.
-Czas wykapać Leah. Pomożecie mi? - spojrzałam na bliźniaczki.
-Jasne! - były podekscytowane.
Nalałam wody do wanienki, sprawdziłam czy nie jest zbyt gorąca i delikatnie włożyłam do niej moją córeczkę. Jak zwykle śmiała się i rozpryskiwała wodę na wszystkie strony. Lou stał obok w razie pomocy, chociaż wcale nie musiał. Nadal byłam na niego wściekła.
Gdy przebraliśmy Leah w piżamkę i ukołysałyśmy z dziewczynkami ją do snu, Pheobe i Daisy same były zmęczone. Nawet nie zdążyły się wykapać, usnęły na kanapie przed telewizorem. Lou wyniósł je do ich pokoju. Spały w gościnnym, gdzie było wielkie, małżeńskie łóżko.
-Powiesz mi o co się na mnie dąsasz? - zaczął Lou, gdy zmywałam naczynia w kuchni, a on zaczął je wycierać i wkładać na miejsce.
-Nie domyślasz się? O co chodziło z Eleanor? Wiedziałeś, że ona tam będzie i mi nic nie powiedziałeś. - spojrzałam na niego ze złością.
-Nie chciałem Cię denerwować. Z El nadal się przyjaźnimy. - powiedział.
-Nie bronię Ci tego, ale było by miło gdybyś mnie łaskawie poinformował o takich rzeczach.
-Czy ja Ci muszę mówić z kim się przyjaźnię, a z kim nie? - spytał.
-Chyba wypadałoby gdybyś powiedział o Eleanor, bo to jest Twoja była.
-Którą zdradziłem z Tobą! - powiedział coś co mocno mnie zabolało. Upuściłam na ziemię szklankę, którą trzymałam w ręce.
-Na prawdę przepraszam Cię, że wtedy otworzyłam Ci drzwi, a potem zaszłam w ciążę. - wytarłam ręce w ścierkę i pobiegłam na górę ze łzami w oczach.
-Ems, poczekaj! Nie chciałem.
-----------------------------
Dodaję tak szybko, bo jutro jadę znowu na wakacje i nie będzie mnie do 22 sierpnia.
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Nowy rozdział będzie, gdy pod tym znajdzie się 10 komentarzy :)

kissonme

xx

16 komentarzy:

  1. Jak wiadomo, rozdział świetny.
    Kolejna kłótnia małżeńska. ^^
    Jeszcze chwila, a Ems by rzuciła tą szklanką w niego.
    Czekam na kolejny.


    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział <33

    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. super , nie mogę doczekać się następnego ! <3 /Dżesx3

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest najlepszy blog jaki w życiu widziałam ;pp
    Masz talent do pisania. Super jest to opowiadanie. Czekam na następny rozdział ! ;DD

    PS. Przepraszam, że wcześniej nie dawałam komentarzy, ale nie miałam konta. ;>>

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać następnego :D Świetny Rozdział .!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie ! Czekam na następny rozdział ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;pp

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajee. Kiedy następny rozdział ? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeżeli wezmę się teraz za pisanie, najpóźniej za dwie godziny :)

      xx

      Usuń