poniedziałek, 13 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 37


Obudziło mnie lekkie potrząsanie mną.
-Co się dzieje? - spytałam zaspana.
-Jesteśmy na miejscu. - uśmiechnął się Lou.
Przeciągnęłam się i odpięłam pas. Wyszłam z samochodu, stałam przed 5-cio gwiazdkowym hotelem.
-Co my tu będziemy robić? - spytałam Louisa.
-Jest dopiero 19, więc możemy iść do hotelowego pokoju i .... - szepnął mi do ucha lecz mu przerwałam.
-Louis! Ty zawsze myślisz o jednym! - on się zaśmiał. - Idziemy zwiedzać okolicę. Zaniesiemy tylko nasze rzeczy do pokoju.
- Em! - krzyknął.
-Kocham Cię. - zaśmiałam się.
Weszliśmy do hotelu, Louie poprosił o kartę przy recepcji. Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na 11 piętro. Gdy zobaczył nasz pokój, a raczej apartament zaparło mi dech w piersiach.
-Nadal chcesz iść zwiedzać okolice? - poczułam na biodrach jego dłonie, a usta powędrowały na moją szyję. Przyznam, że to kusząca propozycja, ale byłam twarda.
-Idziemy? - wyrwałam się z jego objęć i w mgnieniu oka byłam już przy drzwiach.
-Wykończysz mnie kobieto. - szepnął niby niedosłyszalnie.
-Słyszałam. - zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę.
Wyszliśmy przed hotel, oczywiście było trochę fanek. Lou stanął i robił sobie z nimi zdjęcia, rozdawał autografy. Stałam z boku i na prawdę cieszyłam się, że mój mąż ma taką pracę. To jest jego szczęście, a jeżeli on jest szczęśliwy, to i ja jestem.
-Możemy iść. - Louie objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.
Poszliśmy trzymając się za ręce, było już nieco zimno. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy się wygłupiać.
-Lou, przestań! - śmiałam się, gdy mnie łaskotał.
-Wracamy już? - spytał, gdy wreszcie przestał się nade mną 'znęcać'.
-Noo, zimno mi. - powiedziałam i wstałam z ławki. Louis mocno mnie przytulił.
-Kochanie, nie będziesz miała nic przeciwko jak Pheobe i Daisy pobędą i nas jakiś tydzień, dwa? - spytał.
-Oczywiście, że nie. Ale fajnie. Będzie więcej bab w domu. - zaśmiałam się.
Lou pocałował mnie w policzek i ruszyliśmy do hotelu. Było już po 22, nawet nie wiedziałam, że tak szybko nam zleciał czas.
Weszliśmy do pokoju, miałam ochotę na gorącą kąpiel.
-Idę do łazienki. - powiedziałam i zaczęłam ściągać kurtkę oraz buty.
-A może tak wykąpiemy się razem. - zaproponował mój mąż.
-Tomlinson, ale Ty jesteś w gorącej wodzie kąpany. - zaśmiałam się i poczochrałam jego czuprynę. -Chodź. - pociągnęłam go za rękę i poszliśmy do łazienki.
***
Rano obudziłam się w znakomitym humorze. Znowu dostałam śniadanie do łóżka, mój mąż był niezwykle miły, aż go nie poznawałam.
-Musimy się za jakąś godzinę zebrać, aby pojechać do moich rodziców wziąć bliźniaczki.
-Okej. - uśmiechnęłam się. - Ale najpierw mnie pocałuj.
Nie musiałam długo czekać na jego reakcję. Gdy udało nam się oderwać od siebie zaczęłam szukać swoich rzeczy z wczoraj. Mała walizeczka nawet nie była rozpięta.
Gdy oboje byliśmy gotowi zeszliśmy na dół, oddaliśmy kartę i wsiedliśmy do swojego samochodu.
-Szkoda, że tak krótko. - powiedziałam smutna. - No, ale w sumie stęskniłam się już za Leah.
-Ja też, nawet nie sądziłem, że jedna noc rozłąki tak na mnie zadziała. - odparł Lou, który skupiał się już na jeździe samochodem.
Podróż minęła nam szybko, Louis jak zwykle sypał żartami jak z rękawa.
Zadzwoniliśmy dzwonkiem do domu moich teściów. Drzwi otworzyła nam Jay i od progu zaczęła nas ściskać, całować i zadawać milion pytań na minutę.
-Wejdźcie do kuchni, mamy gościa. - uśmiechnęła się tajemniczo.
Zaciekawiona, żwawym krokiem weszłam do kuchni. Louis chyba wiedział o kogo chodzi, bo był wyluzowany jak zawsze. Gdy weszłam do pomieszczenia, zamarłam. Przy stole siedziała Eleanor. Rozmawiała z Charlotte. Widać, że miały ze sobą bardzo dobry kontakt. Ja akurat z nią nie dogadywałam się najlepiej, mimo że na początku było między nami bardzo dobrze. Czasami miałam wrażenie, że obwinia mnie o rozpad związku El z jej bratem.
-Cześć. - powiedziała radośnie Eleanor.
-Witaj. - starałam się być uśmiechnięta, w końcu zawsze komplikowałam sobie życie i miałam doświadczenie w ukrywaniu swoich uczuć.
-Cześć. - Louis znacznie ucieszył się na jej widok. Wpadli sobie w ramiona jak zakochana para, która dawno się nie widziała.
-Czekałam aż wreszcie przyjedziesz. Od tygodnia odliczałam dni, aż wreszcie się zobaczymy. - powiedziała szatynka.
-Uwierz mi ja też! - powiedział mój mąż co mnie bardzo zdziwiło. Wiedział, że ona tu będzie, a mnie nic nie powiedział. Od zawsze mnie irytowała, ale z drugiej strony nic mi nie zrobiła. To ja rozwaliłam jej związek, to ze mną jej chłopak dopuścił się zdrady.
Usiadłam nie pewnie przy stole.
-Dziewczynki już gotowe? - spytałam Jay, gdy przyszła.
-Tak, ale chyba zostaniecie na obiedzie? - spytała.
-Jasne. - wyrwał się do odpowiedzi Louis.
-Nie, stęskniłam się za Leah i wolałabym być już w domu. Obiecuję, że następnym razem zostaniemy. - spojrzałam głęboko w oczy teściowej.
-Jak zwykle.. - szepnęła Charlotte.
-O co Ci chodzi? - spytał Louis.
-O to, że jak zwykle nie masz dla nas czasu. To co każe Ci Emilly robisz jak jakiś posłaniec. Przypomnij sobie ile razy byłeś w domu? - spojrzała na niego, a on zaniemówił. - No właśnie. Wszystko kręci się wokół niej i Leah. Gdy byłeś z Eleanor tak nie było. Rozumiem, że masz rodzinę, ale ja też w niej jestem i po prostu mi Ciebie brakuje. - powiedziała jednym tchem i wybiegła.
Zrobiło mi się przykro. Miała rację. Czułam się potwornie. Louis pobiegł za nią, a ja siedziałam w kuchni z grobową miną.
-Nie przejmuj się, przejdzie jej. - pogłaskała mnie po ręce Jay. - Jest w trudnym wieku. - próbowała usprawiedliwić córkę.
-Rozumiem, ona ma rację. - wstałam od stołu i chciałam poszukać Charlotte.
Gdy ją znalazłam siedziała właśnie z Louisem na ławce przed domem i rozmawiali. Podeszłam do nich niepewnie.
-Możesz zostawić nas same? - spytałam Lou.
-Jasne. - powiedział i odszedł.
Usiadłam obok Charlotte.
-Rozumiem, że możesz mnie nienawidzić. I jest mi przykro, że tak rzadko widujesz się z bratem. Ale uwierz mi, że ja też nie mam często go w domu. Ciągle jest na wywiadach, koncertach, jeździ na kilkumiesięczne trasy. Nie próbuje się usprawiedliwiać, ale zrozum, że mamy małą córkę. Ja nie pamiętam swojego taty, gdy byłam mała. Nawet nie mam z nim żadnego zdjęcia w wieku Leah. Dopiero od piątego roku życia coś się zmieniło. Tata nagle sobie o mnie przypomniał. Zrozum, że chcę, aby moja córka była szczęśliwa. I obiecuję Ci, że zrobię wszystko, aby spędzał z Wami więcej czasu. - zakończyłam swój monolog.
-To nie jest tak, że Cię nienawidzę. Bo z początku na prawdę Cię lubiłam, dopiero gdy Eleanor zabrakło coś we mnie pękło. Ona była jak moja druga przyjaciółka i nagle ją straciłam. Teraz odnowiłyśmy kontakt, ale nie jest tak jak dawniej ... - posmutniała.
-Pamiętaj, że ja też mogę być Twoją przyjaciółką. - odparłam cicho. - Tylko daj mi szansę, obiecuję, że jej nie zmarnuję ...
-Postaram się, ale nie mogę dać Ci stuprocentowej gwarancji. - popatrzyła w moje oczy.
-Dobre i to. - uśmiechnęłam się i przytuliłam nastolatkę. Kilka łez spłynęło po moim policzku, ale to chyba ze szczęścia ...
--------------------------
Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Nie wiem kiedy znowu będzie nowy rozdział, bo prawdopodobnie będę jechała nad morze jeszcze.

10 komentarzy = nowy rozdział

kissonme

xx

4 komentarze:

  1. Świetny jak zawsze.
    Pojawienie się Eleanor... zaskoczyłaś mnie. :D
    Czekam na kolejny.

    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Śiwietny rozdział. naprawdę masz talent uwielbiam tego bloga, jest taki naturalny i nie naciągany ;) czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń